„Super Express”: – W sobotę odbyły się uroczystości pogrzebowe zamordowanego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Publicysta Andrzej Stankiewicz w wywiadzie dla DoRzeczy.pl postawił tezę, że pod wpływem tego, co się stało, Donald Tusk, prywatnie zaprzyjaźniony z Pawłem Adamowiczem podjął już decyzję o powrocie do polskiej polityki. Wierzy pan w ten scenariusz?
Antoni Dudek: – Wydaje mi się, że Donald Tusk od dawna poważnie rozważa powrót do polskiej polityki, start w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Przewodniczący Rady Europejskiej byłby kandydatem obozu liberalnego mającym nawiązać walkę z urzędującym prezydentem, Andrzejem Dudą. Na pewno to wydarzenie, które miało miejsce w Gdańsku skłoni Tuska do powrotu o tyle, o ile PiS w najbliższych tygodniach w sondażach osłabnie, a opozycja zwiększy poparcie. Uważam, że Tusk swój powrót uzależnia jednak przede wszystkim od wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu. Obie elekcje odbędą się w 2019 roku.
– I śmierć Pawła Adamowicza niczego tu nie zmienia?
– Zmienia o tyle, że może nastąpić pewne wahnięcie w nastrojach opinii publicznej. Ale ja się nie spodziewam, żeby to było wahnięcie duże. Wbrew temu oczekiwaniu, które jest po liberalnej stronie, bo jak się czyta „Gazetę Wyborczą”, czy ogląda TVN, to jest tam nieskrywana już nadzieja na to, że to będzie przełom, że od PiS-u odwróci się spora część tego umiarkowanego elektoratu. Teraz ten przełom jednak nie nastąpi.
– Dlaczego?
– Ci, którzy masowo uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych, czy upamiętnieniach przed pogrzebem, to w przeważającej większości ludzie o już zdeklarowanych poglądach. Są to przeważnie przeciwnicy PiS-u. To jasno określona grupa, stanowiąca dwadzieścia kilka procent elektoratu. Głównie z dużych miast. Natomiast po tragedii mieliśmy dwa sondaże opinii publicznej. I one potwierdzają, że jak na razie to PiS jest najsilniejszą formacją na polskiej scenie politycznej. Oba sondaże były robione inną metodologią, ale w obu widzimy, że to wahnięcie nie jest znaczące.
– Ze wszystkich stron pojawiają się też apele o zaprzestanie mowy nienawiści, narodowe pojednanie…
– Apele o pojednanie zawsze się pojawiają. Zdarzały się już wcześniej. Wydaje mi się, że będą nieskuteczne.
– Wróćmy do Tuska. Czy jednak przyjaźń z Adamowiczem, fakt, że z zamordowanym prezydentem Gdańska należeli do jednego środowiska trójmiejskich liberałów, nie ma znaczenia dla powrotu do polityki?
– Ta przyjaźń jest oczywiście faktem. Jednak Tusk jest politykiem, który już dawno emocje oddzielił od polityki. Najlepszym przykładem są relacje z Grzegorzem Schetyną, z którym przed laty był bardzo zaprzyjaźniony, a potem z nim walczył. W polityce nie ma przyjaźni. Ja nie odbieram Tuskowi tego, że podchodzi w tym momencie do sprawy emocjonalnie. Że być może teraz ma silne poczucie, że teraz, w tym momencie, trzeba odsunąć ten straszny PiS od władzy. Ale chce tego od lat. Bo od kilku lat nie ma go w polskiej polityce, a wciąż jest obiektem ataku ze strony PiS. I ciężko byłoby mi wskazać wydanie Wiadomości TVP, w którym nie byłoby ataku na Tuska. Ale Tusk też potrafi liczyć. I powrót do polskiej polityki, ewentualny start w wyborach prezydenckich będzie uzależniał od konkretnych czynników.
– Jakich?
– Przede wszystkim decyzja zależeć będzie od tego, jaka będzie sytuacja po wyborach parlamentarnych jesienią. Jeżeli w następnym Sejmie PiS utrzyma wpływy, które ma, a Andrzej Duda będzie miał doskonałe notowania, takie, jakie teraz ma, to obóz liberalny pójdzie w rozsypkę. Pójście na walkę z Dudą, mając za zaplecze taki rozsypany obóz liberalny, to ogromne ryzyko. A Tusk już przeżył gorycz porażki. Natomiast jeżeli będziemy mieli do czynienia ze słabiutkim, mniejszościowym rządem PiS-u, a do tego słabnącym poparciem dla prezydenta Dudy, wtedy sytuacja będzie zupełnie inna. A jeszcze inna będzie w sytuacji, najmniej moim zdaniem prawdopodobnej, w której powstanie tak zwana kordonowa koalicja wszystkich przeciwko PiS. Wtedy dla Tuska będzie to dodatkowa zachęta, by „dobić” PiS i przejąć urząd prezydenta. A więc są trzy możliwe scenariusze. I to Tusk będzie podejmował decyzję.
– Wypowiedzi samego Tuska są ostatnio dosyć bojowe. Choć faktycznie – Aleksander Hall wprost wskazuje przeciwnika, były premier robi to mniej wprost, ale wszyscy wiedzą, o kogo chodzi?
– Ale on mówi to, czego oczekują jego zwolennicy. A to, że mówi to łagodniej niż Hall i trudniej go za to zaatakować, świadczy tylko o tym, na ile jest skuteczniejszym od Halla politykiem. Pokazuje, dlaczego Hall skończył na emeryturze, a Tusk dotarł na sam szczyt. Tusk jest bardzo zręczny i dlatego się go tak bardzo w PiS boją. Tym, przez co Jarosław Kaczyński ma tak potężny elektorat negatywny, wynika z języka, którego używa. Polacy ostrego języka nie lubią. Jeśli chodzi o taką inteligencję polityczną, to z kolei prezes PiS ma ogromną przewagą nad przewodniczącym Rady Europejskiej. To on przez lata narzucał tematy debaty publicznej w Polsce. Wybory jednak, poprzez przerysowanie emocjonalne, zwykle przegrywał. Udało się raz, w 2015 roku. I w PiS wszyscy są przekonani, że dlatego, iż zabrakło Tuska.