Donald Tusk przerwał milczenie po opublikowaniu przez Prokuraturę Krajową protokołów zeznań wspólnika Falenty, Marcina W.
Donald Tusk zabrał głos po opublikowaniu przez Prokuraturę Krajową protokołów zeznań wspólnika Marka Felenty, znanego z tzw. afery taśmowej. Będący w Brukseli Tusk udzielił wypowiedzi redaktorowi TVN24. Jak wyznał, działanie władzy to "rosyjskie metody": - To są klasyczne rosyjskie metody. Lider opozycji chce ujawnić pewne bardzo złe dla władzy powiązania i ta władza odpowiada "zostaw to, bo zabierzemy się za twoją rodzinę". W Polsce te metody się nie sprawdzą. Nie widziałem takiej kwoty pieniędzy. Nie jestem w nastroju do żartów, nawet jeśli to, co wyprawia minister Ziobro, wydaje się groteskowe i naruszające wszelkie normy i obyczaje. Minister używa prokuratury, żeby atakować rodzinę lidera opozycji. To bardzo przykre doświadczenia, ale ja nie dam się przestraszyć. Minister Ziobro musi wiedzieć, że cała sprawa wyjdzie na jaw, a odpowiedzialni za to zostaną rozliczeni - powiedział.
Przypomnijmy, że Prokuratura Krajowa upubliczniła w środę wieczorem na swojej stronie protokoły dotyczące zeznań wspólnika biznesowego skazanego za podsłuchy najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - Marcina W. Ujawnienie tych materiałów zapowiadał we wtorek prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Ujawnienie ma związek z m.in. publikacją "Newsweeka" z początku tygodnia - gazeta napisała, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. We wtorek ws. publikacji "Newsweeka" wypowiedział się szef PO Donald Tusk. Przekonywał, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka.