Świat z niepokojem patrzy w kierunku Bliskiego Wschodu. Kolejne niepokojące wieść napływają z tego i tak skonfliktowanego regionu. W miniony weekend Iran zaatakował Izrael wysyłając w jego kierunku niemal 300 dronów i pocisków rakietowych. Czy kolejny ogromny konflikt wisi na włosku?
SPRAWDŹ: Tusk o ataku na Izrael. Czy zagraża to Polsce?
Ekspert ds. Bliskiego Wschodu, Jarosław Kociszewski w rozmowie z wp.pl wyjaśnił, że sytuacja jest niespotykana z kilku powodów: "Iran uderzył w Izrael bezpośrednio ze swojego terytorium, po raz pierwszy państwo arabskie - Jordania, stanęło w obronie Izraela i był to największy atak w historii z użyciem dronów", czytamy w serwisie wp.pl. - Izraelczycy nazywają to wojną między wojnami. To niewypowiedziany konflikt, który toczy się głównie w Syrii. To konflikt, który toczy się na szlakach morskich. Iran atakuje statki w jakikolwiek sposób powiązane z Izraelem. Ta wojna trwa. Od 7 października ubiegłego roku granica między Libanem a Izraelem cały czas płonie - skomentował Kociszewski.
Ekspert zwrócił też uwagę na coś jeszcze: - Iran nie dopuścił się ataku, żeby zniszczyć państwo żydowskie, tylko żeby pokazać, gdzie jest granica ruchów Izraela i pokazać własnej opinii publicznej, że nie boją się uderzyć w Izrael. Celem nie były masowe ofiary w Izraelu, tylko wysłanie komunikatu, że są w stanie postawić się Izraelowi - ocenił.
CZYTAJ: Wielka kompromitacja Iranu. Polski generał o ataku Iranu na Izrael