To już kolejna próba zaostrzenia prawa aborcyjnego przez rząd PiS. W październiku 2016 r. partia rządząca po pierwszym czarnym proteście, w którym wzięło udział 250 tys. kobiet, postanowiła wycofać się z prac nad ustawą zakazującą aborcji. Ostatnio hierarchowie kościelni wyrazili niepokój tempem prac nad obywatelskim projektem "Zatrzymaj aborcję", czym sprowokowali protesty obrońców praw kobiet przed Pałacem Arcybiskupów w stolicy. Równocześnie jednak apel Kościoła zmobilizował posłów do zajęcia się projektem antyaborcyjnym. W poniedziałek sejmowa komisja zaopiniowała go pozytywnie, ale nie dokończyła prac, a kolejne posiedzenia zostały przesunięte. Nie zniechęciło to jednak obrońców praw kobiet do udziału w zaplanowanym na dziś wielkim proteście w Warszawie. - To jest nasza wspólna sprawa, wszystkich Polek, również tych głosujących na PiS. Bo żadna z nas nie wie, co by zrobiła, gdyby dowiedziała się, że ma kilka miesięcy nosić w sobie dziecko bez mózgu, bez kręgosłupa, bez rąk i nóg - mówi Joanna Scheuring-Wielgus (46 l.), posłanka Nowoczesnej.
Co zadziwiające, mieszane uczucie w tej sprawie ma też członek Zjednoczonej Prawicy Kornel Morawiecki (77 l.) z Wolnych i Solidarnych. - Mnie się wydaje, że ten kompromis, który jest, jest najwłaściwszy. Nie ruszajmy tej sprawy, bo nie dojrzeliśmy jeszcze do poważnej dyskusji - stwierdził Marawiecki w rozmowie z radiową Trójką.
Zobacz: Czarny Piątek 2018 - Warszawa. Uwaga na utrudnienia w komunikacji