"Super Express": - Jak ocenia pan wynik wyborów we Francji?
Ryszard Czarnecki: - Nie był on żadnym zaskoczeniem. Sondaże zarówno przed pierwszą, jak i drugą turą przewidziały wyniki z dokładnością do procenta, dwóch. Tym różni się Francja od Polski, gdzie sondaże kompletnie rozmijają się z rzeczywistością. Co do Francji, jest faktem, że aż 40 proc. wyborców zagłosowało za kandydatami, którzy nie chcieli Francji w Unii Europejskiej. To żółta kartka dla polityczno-gospodarczego establishmentu francuskiego. Jest to trend w całej Europie, przypomnę, że kilka miesięcy temu antyunijny kandydat na prezydenta Austrii otrzymał aż 47 proc. głosów, czyli głosował na niego co drugi Austriak. Polska będzie współpracować z każdym prezydentem Francji, będziemy współpracować w ramach NATO, Unii Europejskiej, Trójkąta Weimarskiego.
- A co konkretnie wygrana Macrona oznacza dla Polski?
- Łączy nas na pewno stosunek do NATO i Rosji. Dzieli wizja Unii Europejskiej. Pomimo tych różnic rząd Polski z nowym prezydentem Francji będzie współpracował. Współpraca jest w interesie gospodarki oraz polityki obu państw.
- W ostatniej kampanii Emmanuel Macron zadeklarował jednak surowe karanie Polski, sankcje wobec naszego kraju.
- Jeżeli Emmanuel Macron jako zaprzysiężony już prezydent Francji wejdzie w buty Emmanuela Macrona kandydata, będzie to źle świadczyło o nim samym. Mam nadzieję, że grupy finansowe wytłumaczą nowemu prezydentowi, że współpraca z Polską jest opłacalna. Po brexicie jesteśmy piątą gospodarką Unii Europejskiej, największą gospodarką wśród nowych członków UE. Współpraca z nami z pewnością będzie korzystna dla obu stron. Polska jest zbyt poważnym rynkiem zbytu, by Francja mogła pozwolić sobie na politykę proponowaną przez Macrona. Stąd też to grożenie palcem przed wyborami uznać należy za typową grę kampanijną.
- Wybory prezydenckie za nami, czekają nas jednak wybory parlamentarne. W jaki sposób mogą zaważyć na polityce Francji?
- Faktycznie wybory do zgromadzenia narodowego już za miesiąc. Pytanie, na ile wypali w nich ruch Macrona, który praktycznie nie ma struktur. Na pewno sukces odniesie Ruch Narodowy Marine Le Pen, który zapewne uzyska najlepszy wynik wyborczy. Natomiast skomplikowana ordynacja wyborcza, której celem ma być blokowanie formacji antyestablishmentowych, z Frontem Narodowym na czele, wymusza drugą turę w wyborach parlamentarnych. Zapewne w wielu okręgach wyborczych będziemy mieli do czynienia z meczem Front Narodowy vs Reszta Francji. Jak się taki pojedynek zakończył w wyborach prezydenckich, wiemy. Uważam, że Front Narodowy uzyska najlepszy procentowo wynik w historii, jednak nie przełoży się to na mandaty w parlamencie. Rozmawiałem niedawno z jednym z ważnych polityków francuskich, który oczekiwał z kolei dobrego wyniku republikanów, czyli ugrupowania reprezentowanego w wyborach przez François Fillona. Dopiero trzeci wynik kandydata na prezydenta wynikał z jego indywidualnych błędów, a nie z braku poparcia dla partii. Paradoksalnie wybory parlamentarne mogą okazać się sukcesem centroprawicy.
Zobacz także: Wiesław Gałązka: Facet z jajami nie robi tak jak Petru