"Super Express": - "Gazeta Wyborcza" publikuje uzasadnienie wyroku dla Mariusza Kamińskiego. Jak ocenia pan to uzasadnienie?
Zbigniew Ćwiąkalski: - Cóż ja mogę ocenić? Już w 2007 roku mówiłem, że niedopuszczalne jest prowokowanie osób i usiłowanie wręczenia im korzyści majątkowej, jeśli nie ma udokumentowanej, wiarygodnej podstawy do podejrzeń, że ktoś próbuje dopuścić się przestępstwa. Mariusza Kamińskiego ostrzegano, robiła to także obecna poseł Prawa i Sprawiedliwości profesor Krystyna Pawłowicz, a więc osoba, która dla ówczesnego CBA powinna być jednym z największych autorytetów. Uwagę na to zwracał też ówczesny koordynator służb specjalnych, pan Zbigniew Wassermann. Było więc dużo sygnałów, że podejmowane przez biuro działania nie są zgodne z prawem.
- Rozmawialiśmy z Krystyną Pawłowicz. Zaprzeczyła, że ostrzegała Kamińskiego i CBA.
- Odsyłam do artykułu "Gazety Wyborczej" i uzasadnienia wyroku.
- Szefowie CBA twierdzą, że legalność ich działań potwierdził ten sam sąd, tylko że w innym postępowaniu.
- Niekoniecznie. Pytanie, jakimi dokumentami dysponował wtedy sąd. To są dwie różne sprawy. Choć oczywiste jest, że skazany w pierwszej instancji próbuje się bronić, ma do tego prawo.
- Zastanawia jednak fakt, że wyrok - trzech lat bezwzględnego więzienia - był znacznie bardziej surowy, niż żądał tego prokurator, który chciał kary w zawieszeniu...
- Tak się zdarza w niektórych sprawach, skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że często. Przypomnę jednak, że tutaj orzekał skład złożony z trzech sędziów zawodowych, a nie jeden sędzia, jak to się dzieje zazwyczaj. Na skutek apelacji, którą zapewne skazani złożą, sprawą zajmie się sąd drugiej instancji. Zobaczymy, jaki wyrok tam zapadnie.
- Do wydania pisemnego uzasadnienia wyroku sąd potrzebował ponad pół roku. I uzasadnienie to pojawia się na dziesięć dni przed wyborami. Przypomnę, że Mariusz Kamiński jest wiceprezesem partii, która najprawdopodobniej wygra wybory parlamentarne. Czy ujawnianie uzasadnienia w takim momencie nie jest wejściem sądu w brudną grę polityczną, mającą na celu zdyskredytować przeciwnika?
- To jest tylko uzasadnienie wyroku, który zapadł w marcu. Przelano jedynie na papier to, co powiedział wtedy sędzia. Gdyby uzasadnienie to pojawiło się po wyborach, a Mariusz Kamiński objął wtedy jakąś ważną funkcję, to argumenty byłyby takie, że właśnie objął stanowisko, a sąd teraz publikuje uzasadnienie wyroku. Żaden moment nie byłby tutaj dobry.
Zobacz także: GW ujawnia uzasadnienie wyroku sądu w sprawie Mariusza Kamińskiego