Małgorzata Gersdorf najwyraźniej postanowiła wziąć przykład z byłej wicepremier w rządzie PO Elżbiety Bieńkowskiej (53 l.), która swego czasu opisywała "dramatyczną" sytuację finansową swojej znajomej. "Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował" - mówiła Bieńkowska w nagranej rozmowie z ówczesnym szefem CBA Pawłem Wojtunikiem (45 l.) w restauracji Sowa i Przyjaciele.
Teraz o "dramatycznych" zarobkach w sądownictwie postanowiła opowiedzieć prezes SN. - Władza lansuje taki obraz, że sędziowie to tłuste koty i opływają w luksusy za państwowe pieniądze. Spójrzmy od dołu. Przeciętny radca prawny zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji - stwierdziła Małgorzata Gersdorf w rozmowie z portalem Onet.pl. A co mają powiedzieć zwykli Polacy, którzy średnio dostają od 2,4 do 3 tys. zł brutto?
- Pani Gersdorf nie podobają się zmiany w sądownictwie, jakie przeprowadzamy, m.in. ujawnianie majątków sędziów, i stąd jej krytyka. Fakty są takie, że polski sędzia na początku kariery zarabia 2,1 średniej krajowej, czyli dwa razy tyle, ile młody sędzia w Niemczech czy Francji - komentuje wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Zobacz: Ucho Prezesa 6. Jak oglądać nowe odcinki na ShowMax?