Przenieśmy się do czasów niemal współczesnych i wspomnijmy słynny dialog z Barejowego "Misia" pomiędzy Rysiem Ochódzkim a jego druhem, producentem filmowym Hochwanderem.
"Powiedz mi, po co jest ten miś?" - pyta Ochódzki.
"No właśnie, po co?" - pyta Hochwander.
"Otóż to! - triumfuje Ochódzki. - Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta! Wiesz, co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa!"
A teraz zagadka dla Państwa: co wyjdzie, gdy połączymy umiejętności i motywacje księcia Potiomkina w sprawie wiosek i Ryszarda Ochódzkiego w sprawie misia? Odpowiedź nie na końcu wydania do góry nogami, ale już tutaj: tak jest, wyjdzie pendolino. Ono jest dokładnie jak miś: odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa (a przynajmniej jego europejskiej i oświeconej części) i po co wnikać w szczegóły? Grunt, że się ładnie prezentuje, a w bufecie można zjeść znakomitą białą kiełbasę, którą zachwala "Gazeta Wyborcza".
Jest też jak wioska potiomkinowska: z daleka wygląda atrakcyjnie, ale gdyby podejść bliżej i poskrobać, okaże się, że to tektura i karton. Nie dosłownie oczywiście, choć nawet tu bym głowy nie dał.
W USA dobiega właśnie końca postępowanie dotyczące korupcji, jakiej miał się dopuścić Alstom - producent pendolino - w Indonezji, gdzie ubiegał się o wart 118 milionów dolarów kontrakt związany z obsługą elektrowni (ci nienormalni Amerykanie ustanowili prawo, które pozwala ścigać działające u nich firmy za korupcję w innych krajach). Sprawa zakończy się zapewne ugodą, ale kara może być najwyższa w historii i wynieść 700 mln dolarów. A nie jest to jedyny przypadek, w którym Alstom ma podobne problemy.
Zobacz: Łukasz Warzecha o Sikorskim: Wzór oszczędności i poświęcenia [OPINIE SUPER EXPRESS]
Polski miś-pendolino ma kilka wyróżniających go cech: jest horrendalnie drogi, nie ma wychylnego pudła, nigdzie przez długi czas nie rozpędzi się do maksymalnej prędkości 250 km na godz., a do jazdy z prędkością 200 km na godzinę gotowe jest raptem 85 km torów w całej Polsce. Na niektórych trasach miś-pendolino jest nawet wolniejszy niż tradycyjne składy. Z ujawnionej niedawno przez portal NaKolei.pl wewnętrznej korespondencji w grupie PKP z 2010 r. wynika, że dziś pendolino łamie wszystkie ówczesne założenia programu.
Może więc pora jednak spytać - baaardzo głośno - po co jest ten miś? Prawdziwej odpowiedzi proszę szukać w "Misiu" - tym Barei.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail