Łukasz Warzecha o Sikorskim: Wzór oszczędności i poświęcenia [OPINIE SUPER EXPRESS]

2014-12-12 3:00

Muszę się bardzo pilnować, pisząc ten felieton, ponieważ groźny pan marszałek Sikorski zapowiedział w środę, że ma już dość oszczerstw i Romek pisze pozwy. No, może o Romku tym razem nie wspomniał, ale to chyba oczywiste.

Napiszę zatem tak: na podstawie niegdysiejszej bliższej znajomości z panem marszałkiem mogę autorytatywnie stwierdzić, że jest on osobą, która najpierw sprawdzi wszystkie alternatywne możliwości, zanim zapłaci z własnej kieszeni. Choćby za pudełko zapałek. Sikorski jest, mówiąc oględnie, człowiekiem po szkocku oszczędnym.

I to się zgadza. Spójrzmy, w ramach jak niewielkiego budżetu udało mu się w lutym 2013 r. zorganizować swoje urodziny w należącym do MON pałacyku w Helenowie. Według faktury za jedzenie, picie i nocleg zapłacił w sumie niecałe 14 tys. zł. Ceny za wynajęcie budynku na fakturze nie ma. Widocznie jest udostępniany za darmo. Taki ten MON łaskawy! A zakładam, że nie były to przecież ceny specjalne dla pana (wówczas) ministra, bo niby czemu? A skoro tak, to przewiduję, że do sekretariatu MON ustawi się teraz dłuuuuga kolejka chętnych, którzy za podobną sumę będą chcieli w Helenowie zorganizować sobie urodziny lub wesele. Dla ułatwienia podaję od razu numer do komendanta ośrodka: 22 689 20 01. Można się powołać na mnie.

Spójrzmy na fakturę. Za "napoje" zapłacił pan marszałek 821 zł. Jeśli przyjąć, że miał około 50 gości, to musiał zamówić wino Szmaragdowy Staw, żeby starczyło dla wszystkich. Chyba że wliczył alkohol do jedzenia, które kosztowało 10 tys. zł. To już coś. Może na chipsach się nie skończyło. Było też zakwaterowanie - za całe 181 zł, podobno tylko dla ministra z małżonką. Tanio jak barszcz, pewnie na dmuchanych materacach.

Tu pan marszałek wykazał się niesamowitą zdolnością do oszczędzania własnych pieniędzy. Nie oszczędzał się natomiast przy pełnieniu poselskich obowiązków. W nielicznych momentach wolnych od spraw ministerialnych wsiadał we własny samochód i bez tchu, nie bacząc na zmęczenie, przemierzał w weekendy tysiące kilometrów po swym okręgu wyborczym, spotykając się z wdzięcznymi obywatelami, których narzekań, ale i pochwał wysłuchiwał cierpliwie. Nic dziwnego, że potem brał z Sejmu ryczałt paliwowy. Przecież nie może wszystkiego finansować z własnej kieszeni.

Uczmy się od Radka Sikorskiego oszczędzania i wyszukiwania okazji, a zarazem ofiarności i poświęcenia w służbie dla państwa.

Mam nadzieję, że za tę pochwałę nie czeka na mnie pozew, napisany przez Romka.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają