W Sejmie zwolennikami referendum są politycy Trzeciej Drogi. Złożyli nawet projekt ustawy w tej sprawie, ale tak jak inne przepisy dotyczące aborcji ma być rozpatrywany dopiero po pierwszej turze wyborów samorządowych. Urszula Pasławska pytana o wyniki sondażu nie kryje zadowolenia. - To nie będzie sukces polityków, ale sukces Polaków. Takie referendum spowoduje, że na długi czas zamkniemy ten palący problem i zakończymy dyskusję. Nawet nasi konserwatywni ludzie poprą ustawę, która wypełni wolę Polaków – mówi posłanka ludowców. Co ciekawe największymi przeciwnikami referendum są parlamentarzyści z lewej i prawej strony sceny politycznej. Ci pierwsi twierdzą, że w ten sposób nie powinno się decydować o prawach kobiet, drudzy jak Anna Milczanowska (66 l.) twierdzą, że chodzi przecież o ludzkie życie. - A jak w referendum wyjdzie, że będzie aborcja na żądanie do 12 tygodnia, to gdzie my się znajdziemy? To ogromne zagrożenie – mówi posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
Tymczasem profesor Rafał Chwedoruk uważa, że referendum ma małe szanse na powodzenie, czyli wysoką frekwencję. Bo wynik jest wiążący kiedy karty do urn wrzuci co najmniej połowa uprawnionych do tego Polaków. -Często deklarujemy w sondażach, że idziemy na wybory, a potem okazuje się, że tego nie robimy. Analogicznie jest z referendum. Idea referendum nie jest tak nośna jak gorący jest spór wokół aborcji - przekonuje ceniony politolog.
Badanie zrealizowane przez Instytut Badań Pollster w dniach 16-17 marca 2024 roku metodą CAWI na próbie 1072 dorosłych Polaków.