Przypomnijmy, że jego list do Kiszczaka został uznany za bardzo czołobitny. Celiński pisał do szefa komunistycznej bezpieki 7 lipca 1989 r. W liście mogliśmy przeczytać: - Proszę przyjąć wyrazy prawdziwego szacunku dla osobistej odwagi i dla mądrości, które przyczyniły się do wytworzenia nowej szansy odbudowy i wzmocnienia Polski (...) Proszę też przyjąć szczere życzenia zdrowia, aby nie zabrakło sił dla pomyślnego dokończenia tego historycznego procesu zmian, którego jest Pan tak znakomitym uczestnikiem.
Jak tłumaczył w TVN24 były opozycjonista: - To króciutki liścik, nie pamiętam go, ale najprawdopodobniej był kurtuazyjną, grzecznościową odpowiedzią na gratulacje, jakie mogłem dostać od gen. Kiszczaka po wyborze do prezydium Senatu. Jego zdaniem taki kontekst wyklucza potrzebę ujawnienia tego listu, "poza politycznymi i bieżącymi potrzebami".
Celiński uważa, że publikacja listu była niepotrzebna. W mocnych słowach atakuje prezesa IPN, mówiąc: - Pan Łukasz Kamiński, który doskonale zna moją historię (...) zdecydował się, przepraszam za słowo, ale prawdziwe, obrzygać mnie. Dodał, że publikując materiały z ,,szafy Kiszczaka" nie zadbano o ochronę danych osobowych, ponieważ pozostawiono widocznym adres jego domu na liście.
Jak wyjaśnia motywy pozwu, od publikacji listu stał się obiektem ,,nieprawdopodobnego hejtu". Co więcej, przez działania IPN w poważne problemy zdrowotne popadła jego matka: - To się stało 24 lutego tego roku (publikacja akt Kiszczaka). 25 lutego, z samego rana, po telefonach nieodbieranych od mojej mamy, która ma 97 lat, pojechałem do jej domu i znalazłem ją nieprzytomną, leżącą w kuchni. Telewizor był włączony na Jedynce. Wieczorem poprzedniego dnia szła wiadomość o tym, że mam jakieś lewe kontakty, konszachty z generałem Kiszczakiem, które IPN upublicznia. Jak relacjonował, jego matka wróciła już ze szpitala "ale nigdy nie będzie normalnie funkcjonować". Dodał: - Oczywiście wylew, udar mózgu, zawsze się w tym wieku może zdarzyć. Natomiast ja to będę IPN-owi pamiętał do końca życia.
Nie wszystkim słowa Celińskiego przypadły do gustu:
@wPolityce_pl Jakim trzeba być bydlakiem, żeby grać chorą matką ? On jest bardziej chory niż jego mama...tylko na głowę i nieuleczalnie.
— Piotr Labudda (@piotr_piotr_1) 15 marca 2016
Michał Majewski stwierdził natomiast:
Już nawet nie ma co żartować z tego, co oglądała. Co za absurd. pic.twitter.com/Paxx9r155b
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 16 marca 2016
Zobacz także: Zandberg zaskakuje- chwali... Kaczyńskiego!