Ostatecznie w trakcie debaty niektórzy posłowie (np. z Kukiz'15 czy PSL) zgłaszali poprawki, więc projekt uchwały dotyczącej ludobójstwa na Wołyniu trafił z powrotem do sejmowych komisji. Po ich uwzględnieniu głosowanie nad nim ma się odbyć (prawdopodobnie) w piątek.
Jak przypomina PAP w 2016 r. mija 73. rocznica rozpoczęcia masowych zbrodni UPA popełnionych na polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W wyniku mordów UPA w latach 1943-1945 zginęło ok. 100 tys. Polaków: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r.
Klub PiS zaapelował w debacie, by jasno zapisać, że zbrodnia ta była ludobójstwem .Jak mówił Michał Dworczyk z PiS: - To było szczególnie bolesne doświadczenie, bo sprawcami tych zbrodni byli zamieszkali obok polskich sąsiadów od wieków ukraińscy sąsiedzi. Dodał, że w Polsce nie ma poważnego historyka, który kwestionowałby zbrodnię wołyńską jako ludobójstwo. Przypomniał też, że taką kwalifikację prawną przyjęła prokuratura IPN.
Bardzo ostro wypowiedział się Wojciech Bakun z Kukiz'15. Stwierdził on: - Przez 27 lat nie udało się ustanowić 11 lipca świętem upamiętniającym ofiary tego ludobójstwa. Nie udało się nazwać tego, co stało się w latach 40. XX wieku. (...) Uważam, że to hańba dla tej Izby. Hańba dla wszystkich poprzednich rządów. W tym roku sytuacja uległa zmianie. Wreszcie nazwaliśmy tę zbrodnię ludobójstwem. Narodowy Dzień Pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na obywatelach, zamieszkujących wschodnie kresy II RP, powinien zostać ustanowiony w drodze ustawy. Mimo wystarczającej ilości czasu nie było woli politycznej, by już w tym roku takie święto pojawiło się w kalendarzu.
Robert Winnicki na TT dodał:
Nie potrzeba było sowieckich, rosyjskich inspiracji dla banderowskiego ludobójstwa. Ukr.sami pisali co będą robić. pic.twitter.com/sTOj0C2tCm
— Robert Winnicki (@RobertWinnicki) 12 lipca 2016
Zobacz także: Szybka zmiana planów? PiS wycofa swój projekt podwyżek wynagrodzeń?