Były szef MSZ, Witold Waszczykowski: Nie oddam nagrody bo uczciwie zarobiłem

2018-03-07 7:00

Po aferze z gigantycznymi nagrodami dla ministrów, premier Mateusz Morawiecki (50 l.) zapowiedział ich likwidację, a sam zadeklarował, że przekazał swoją premię, czyli 75,1 tys. zł, na cele charytatywne. Ale nie wszyscy wzięli przykład z szefa rządu. Wyjątkową butą wykazał się odwołany szef MSZ Witold Waszczykowski (61 l.), który swojej nagrody, 72,1 tys. zł, oddawać nie zamierza.

- Przeznaczyłem nagrodę, która została mi przyznana, na cele charytatywne - poinformował Mateusz Morawiecki. - Za inne osoby nie będę się wypowiadał - dodał premier na poniedziałkowej konferencji, na której zapowiedział również odchudzenie administracji rządowej i likwidację nagród oraz premii dla członków rządu. Co z nagrodami zrobią jego ministrowie?

"Super Express" zapyta o to wszystkich szefów resortów, których nagrodziła ówczesna premier Beata Szydło (55 l.). Jednym z ministrów, który nie ma zamiaru oddawać sowitej premii jest były szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski. - To uczciwie zarobione pieniądze za sukcesy dyplomacji polskiej - powiedział Waszczykowski w rozmowie z portalem Money.pl. Podkreślił też, że na premię "zarobił uczciwie". - I taka była ocena mojej dwuletniej pracy przez panią premier - dodał zdymisjonowany minister.

Suchej nitki nie zostawia na nim były szef MON Tomasz Siemoniak (51 l.). - Zachowanie Witolda Waszczykowskiego dowodzi jego bezczelności i arogancji. I takim był również ministrem. Przykre, że nie potrafi zachować się z klasą i oddać nagrody. Powinien pójść w ślady premiera. Dla przykładu ja żadnej nagrody, będąc ministrem obrony, nie dostałem i wcale o nią nie zabiegałem. Mam nadzieję, że pozostali ministrowie oddadzą swoje nagrody - komentuje nam Siemoniak.

Nasi Partnerzy polecają