Super Express: - Morale Rosjan spada na prawie wszystkich płaszczyznach. Co za tym pójdzie?
Witold Waszczykowski: - Nadal tego nie wiemy, dlatego, że dochodzą do nas sprzeczne informacje. Z jednej strony rzeczywiście widać, że Rosjanie albo nie doszacowali Ukraińców, albo się nie przygotowali i faktycznie ponoszą straty. Z drugiej strony wiemy, że zasoby rosyjskie są znacznie większe, niż te, które zaangażowali na Ukrainie. Ich taktyka jest coraz bardziej brutalna. Już nie tylko atakują cele wojskowe, ale stosują terror wobec ludności cywilnej. Dzisiaj nie możemy jeszcze przesądzić rezultatu tego konfliktu.
Szef Rady Europejskiej twierdzi, że sankcje będą miały konsekwencje także dla nas. Jakie będą tego skutki?
- Rosja jest oczywiście ważnym elementem wymiany gospodarczej w Europie, w związku z tym zerwanie kontaktów gospodarczych będzie miało wpływ na różne kraje. Dla nas nie jest to największy partner. Dla nas największym partnerem handlowym jest Unia Europejska. Około 80 proc. współpracy gospodarczej mamy bezpośrednio z Unią Europejską. W tym 30 proc. z Niemcami więc zerwanie kontaktów gospodarczych Polski z Rosją nie będą miały jakiegoś decydującego na rozwój naszej gospodarki. Pokój i bezpieczeństwo kosztuje. Nie ma pokoju i bezpieczeństwa bez kosztów. Albo musimy się zbroić, albo izolować państwo, które jest agresorem. To wszystko kosztuje, ale warto jest zapłacić za bezpieczeństwo i pokój.
Bezpieczeństwo jest warte każdej ceny. Nie zbaczając z tematu. Możemy dziś czuć się bezpiecznie w Polsce?
- Nie do końca, dlatego, że jesteśmy jedynym krajem NATO i UE, który sąsiaduje z tym konfliktem w bardzo bezpośredni sposób. Jesteśmy sąsiadem agresora i Ukrainy, czyli ofiary tej agresji. Każda eskalacja tego konfliktu będzie negatywnie wpływała na nasze bezpieczeństwo. Mamy już w tej chwili ok. pół miliona uchodźców ukraińskich. Ta liczba będzie rosła w miarę postępu konfliktu. To będzie duże obciążenie dla naszego rynku, dla gospodarki, dla programów społecznych i humanitarnych. Dalszy rozwój konfliktu i ewentualne obsadzenie granicy polsko-ukraińskiej wojskiem rosyjskim to jest kolejny problem dla bezpieczeństwa Polski, bo imperialna Rosja będzie poszerzała swój postęp do krajów NATO i krajów UE. My staniemy się taką główną flanką między naszymi instytucjami a Rosją. To będzie oznaczało konieczność dalszego uzbrojenia armii i proszenie sojuszników o pomoc wojskową w Polsce i na flance wschodniej.
Są pewne spekulacje, że najbardziej zagrożone są takie kraje jak Litwa, Łotwa, Estonia. Czy jednak Polska może być następnym celem?
- Obok państw bałtyckich następnym celem może być Mołdawia, Rumunia, poprzez atak ze strony Rosjan zajmujących Naddniestrze. Taki atak na Polskę przecież był kilkakrotnie ćwiczony. To były symulacje wojskowe w ramach manewrów Zapad, manewrów wojskowych rosyjsko-białoruskich. Tam ćwiczono nawet atak nuklearny na Warszawę. Nie można tego ignorować i musimy brać to pod uwagę.
Czy Ukraina powinna zostać przyjęta do NATO i Unii Europejskiej?
- Zabiegamy o to. Również Ukraina od lat stara się o członkostwo w tych instytucjach. To jest odległa przyszłość, przede wszystkim musi się skończyć wojna rosyjsko-ukraińska. Ten kraj wymagać będzie odbudowy. Natomiast polityczny proces uzyskiwania statusu kandydata do Unii Europejskiej rozpoczął się, ale to też jest proces długotrwały, od statusu kandydata, poprzez negocjacje do członkostwa. Nawet jak się zastosuje jakieś specjalne procedury, to będzie trwało kilka lat.
Czy Unia Europejska podejmuje właściwe kroki w obecnej sytuacji?
- Dzisiaj tak, ale jest to za mało i za późno. Tej wojny można było uniknąć, kiedy Europa właściwie zareagowałaby na rosyjski atak na Gruzję w 2008 roku. Tam też mieliśmy atak niesprowokowany na Gruzję. Europa mogła bardziej stanowczo zareagować w 2014/2015, kiedy Rosja zaanektowała Krym i zainicjowała rebelię w Donbasie. Wtedy już mogły posypać się radykalne sankcje. Niestety przez 8 lat udawano, że Putin nie posunie się dalej. Można było zastosować kilka dni temu choćby sankcje prewencyjne. Nawet zagrozić, ujawnić katalog kar, jaki mógłby dotknąć Putina za wszczęcie wojny z Ukrainą. Nawet tego nie zrobiono. Nie zagrożono Putinowi, jakie kary mogą go spotkać. Dzisiaj ponosimy tego konsekwencje. Te sankcje zadziałają, ale w dłuższym okresie. Może za kilka miesięcy, a może za rok. To jest zbyt dużo czasu, a Ukraina tego czasu nie ma na obronę.
Narracja głowy państwa i Szefa Rady Ministrów jest dość spójna i zgodna. Pytanie brzmi, czy jest właściwa w aktualnym okresie?
- Byłem częścią polityki zagranicznej. Przez ponad dwa lata realizowałem wytyczne, aby wzmocnić polskie bezpieczeństwo poprzez uzyskanie obecności wojsk natowskich i wojsk amerykańskich. To się udało. 2016 rok były kluczowymi decyzjami NATO. Potem decyzje amerykańskie o przysłaniu tutaj brygady. Udało mi się odnowić rozmowy nt. tarczy antyrakietowej i w 2016 Amerykanie rozpoczęli budowę tarczy antyrakietowej. To, co robi Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki jest obecnie kontynuacją tamtych działań podjętych przez rząd Beaty Szydło.