Lech Wałęsa stawia na rodzinę
Lech Wałęsa znany jest z tego, że potrafi zaskakiwać i nieraz zmieniał już zdanie na temat poparcia, jakiego udzielał lub jakie odbierał różnym partiom politycznym. Tym razem jednak jego wybór kandydata na posła w wyborach parlamentarnych 2023 nie zaskakuje. - Oczywiście poprę mojego syna, Jarosława Wałęsę, który startuje z list Koalicji Obywatelskiej z 24. pozycji w Gdańsku - mówi bez owijania w bawełnę w rozmowie z "Super Expressem".
Aleksander Kwaśniewski dzieli po równo. Ma swojego kandydata i kandydatkę
Aleksander Kwaśniewski też wie już, kto zasługuje na jego głos na liście do Senatu, nieco trudniej z wyborem przyszłego posła. Na nasze pytanie zadane wprost zastrzega: - Ja wszystkim tłumaczę, że akt wyborczy w demokratycznym państwie to jest jeden z najbardziej intymnych aktów każdego człowieka. Wchodzi się za kotarę i oddaje głos na kogo się chce. Można o tym powiedzieć żonie, nawet jeśli ona się nie zgadza z naszym wyborem, a państwo zmuszają mnie do takiej otwartości publicznie. Ale dobrze, powiem! Będę głosował na kandydatkę demokratycznej opozycji do Senatu panią Magdalenę Biejat - przyznaje. Zaraz jednak dodaje: - Waham się jeszcze na kogo zagłosować z listy Lewicy, bo na pierwszym miejscu jest człowiek, którego cenię, Adrian Zandberg, którego uważam za niezwykle utalentowanego polityka. Jednak, chyba na miejscu dziewiątym, jest mój stary współpracownik, który zaczynał u mnie, kiedy byłem naczelnym ITD, czyli Piotr Gadzinowski - rozważa głośno. - Jest jeszcze parę dni, żeby się zastanowić, kto dostanie mój głos, ale na pewno będzie to kandydat Lewicy - zastrzega Aleksander Kwaśniewski.
Bronisław Komorowski zawarł pakt... z żoną!
Z zupełnie innego założenia wychodzi Bronisław Komorowski. Tu górę bierze myślenie strategiczne. - Myśmy zawarli w domu taki pakt – porozumienie małżeńskie - zdradza nam były prezydent. - My zagłosujemy zgodnie z chęcią udzielenia wsparcia dla dwóch środowisk, czyli dla Platformy Obywatelskiej i dla Trzeciej Drogi. Nasze dwa głosy padną na kandydata do Senatu z paktu senackiego, który zawarła opozycja - mówi. - My mamy na Powiślu Adama Bodnara - nie ukrywa. Bardziej skomplikowana wydaje się jednak strategia państwa Komorowskich głosowania z listy sejmowej. - Nasze dwa małżeńskie głosy na kandydatów do Sejmu podzielimy tak, że jeden głos padnie na kandydata Platformy - tu Michał Szczerba z PO, którego niezwykle wysoko oceniam jako jednego z najaktywniejszych i najsensowniejszych osób w opozycji, ale nie ukrywam, że także jako mojego byłego asystenta, z którego jestem dumny, a drugi na Trzecią Drogę - mówi nam Bronisław Komorowski. Jak się okazuje, tu też już znane jest konkretne nazwisko. - W naszym wypadku to będzie Anna Radwan, która była dyrektorką mojego instytutu i startuje z trzeciego miejsca z Trzeciej Drogi - mówi z przekonaniem były prezydent.
Ma też apel do tych, którzy w najbliższych wyborach poprą opozycję. - Zachęcam wszystkich, by tak dzielić się głosami. Chodzi nie tylko o zajęcie pierwszego miejsca na podium wyborczym, ale również, by istniała realna szansa do stworzenia koalicji większościowej i powołania nowego nie-PiS-owskiego rządu, a do tego jest konieczna Trzecia Droga. Kto dobrze życzy opozycji, ten powinien zastanowić się nad takim rozwiązaniem - przekonuje. Jak twierdzi, o tym, czy uda się na trwałe odsunąć PiS od władzy zdecyduje to, kto zdobędzie trzecie miejsce, nie tylko pierwsze. - W polityce jest trochę jak w małżeństwie – jedne są z miłości, inne z rozsądku. Drugi głos warto oddać z rozsądku na Trzecią Drogę - podsumowuje Bronisław Komorowski.