11 kwietnia poznaliśmy sensacyjne doniesienia o przyczynach i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Według raportu podkomisji smoleńskiej, kierowanej przez Antoniego Macierewicza, to nie była katastrofa, tylko zamach! – Ponad 20 świadków słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i rozpad samolotu – oznajmił były szef MON. Do jego słów w rozmowie z Onetem odniósł się we wtorek jego były partyjny kolega, Paweł Poncyljusz. - Dzisiaj Polska ma przed sobą wiele wyzwań, chociażby w kategoriach obronnych, armii, a tutaj znów, oczywiście, wraca ten temat... - rozpoczął, z wyraźną dezaprobatą w głosie obecny poseł KO.
Zobacz także: Aj, aj, aj! Tak Lech Kaczyński mówił o Antonim Macierewiczu. Politycy PiS lepiej niech tego nie czytają!
- Zlot psychofanów Donalda Tuska – to całe środowisko Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził następnie. – Macierewicz ma rolę służebną wobec pewnych oczekiwań i Jarosława Kaczyńskiego, który, że tak powiem, dyszy z nienawiści do Donalda Tuska - dodawał.
W galerii poniżej: Jarosław Kaczyński złożył kwiaty na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej w jej 12. rocznicę
– Tyle lat nie mogli postawić twardych tez dotyczących katastrofy smoleńskiej. Mam poczucie, że za chwilę będziemy mieli informacje z prokuratury w rodzaju: "zarzuty wobec Donalda Tuska – stwierdził Poncyljusz. - Sypią się PiS-owi różne rzeczy – raty kredytów, inflacja, kryzys gospodarczy, droga ropa, drogi gaz, prąd – wobec czego można wyciągnąć temat Smoleńska i nagle znowu o tym dyskutujemy, nie o drożyźnie - dodawał.
Dopytywany, czy w takim razie Antoniego Macierewicza można w tej roli wykorzystać jako "polityczne narzędzie", poseł KO postanowił udzielić zaskakującej odpowiedzi:
- Nie chcę powiedzieć, że on to robi wbrew swojej woli. Bez przesady. To bardzo inteligentny człowiek i polityk – dobrze wie, co na tym zyskuje. Był odsunięty przez Jarosława Kaczyńskiego, ale wyskakuje z powrotem.
Czy w takim razie Poncyljusz dowiedział się wczoraj czegokolwiek nowego? Przy tej okazji postanowił się otworzyć i szczerze odpowiedział: - Nic. Uświadomiłem sobie, czemu odszedłem z PiS-u: nie wierzyłem w tezy Antoniego Macierewicza dotyczące katastrofy smoleńskiej. Wiedziałem, że jego tezy będą wiodące. Dlatego dla mnie tam miejsca nie było...