Paweł Kowal w początkach swej politycznej kariery związał się z Prawem i Sprawiedliwością. Zaczynał od rady jednej z warszawskich dzielnic, ale sukcesywnie wspinał się coraz wyżej w hierarchii partii. W 2005 roku dostał się do Sejmu, a już rok później zajął stanowisko wiceprzewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS. Jego odejście pod koniec 2010 roku z ugrupowania (w związku z zaangażowaniem się w działalność ugrupowania Polska Jest Najważniejsza) było ogromnym zaskoczeniem dla jego partyjnych kolegów, w tym Jarosława Kaczyńskiego.
Zobacz: Pawłowicz wdała się w PYSKÓWKĘ z dziennikarzem. Zarzuciła mu naprawdę PASKUDNĄ rzecz
Teraz Paweł Kowal postanowił zabrać głos w sprawie unijnego weta, jakie premier Mateusz Morawiecki jest skłonny zastosować, jeśli unijny budżet powiązany będzie z mityczną "praworządnością". - Nikt nie ma wątpliwości, że to on może stać się ofiarą tego, co dzieje się wokół budżetu unijnego - stwierdził Paweł Kowal w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
- Mateusz Morawiecki przychodził jako premier, który miał się świetnie znać na kwestiach unijnych. Okazało się, że nie jest bardziej skuteczny niż Beata Szydło. Nie poradził też sobie z pandemią. Atutów, z którymi przychodził, już nie ma - przekonywał. Następnie dodał również, że Mateusza Morawieckiego mogła zgubić pycha. - Był przekonany, że jest delfinem (tak mówi się w PiS o potencjalnym następcy Jarosława Kaczyńskiego - red.) i nic mu nie grozi, a okazał się być zderzakiem - ocenił ironicznie.
Kogo w takim razie, według Kowala, Jarosław Kaczyński rozważa jako nowego premiera? W jego opinii tym razem miałby to być ktoś zdecydowanie "bardziej związany ze środowiskiem partii". To nie koniec! Paweł Kowal wskazał nawet konkretne nazwiska! - Pewnie Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński lub ktoś z tej grupy polityków - sprecyzował.