- To święto poprzedza kończące się dziś Triduum Paschalne: Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota. Co w sensie religijnym kryje się pod tym terminem?
– Po dobrze przeżytym poście, czyli takim, w którym staraliśmy się odnaleźć własne drogi, prowadzące do Pana Boga, rozpoczynają się trzy dni - Triduum, które nas wprowadzają w największe wydarzenie – zmartwychwstanie Chrystusa. W Wielki Czwartek Jezus ustanawia sakramenty eucharystii i kapłaństwa. Niezwykły obrzęd umycia nóg pokazuje całą rzeczywistość służebności wobec drugiego człowieka. Pokazuje jej sens, piękno i wartość ogromną. Potem jesteśmy obecni w Wielki Piątek, gdzie Chrystus wprowadza nas w rzeczywistość wielkiego cierpienia. I znowu ten Wielki Piątek chcemy tak przeżyć, by od Pana Jezusa się nauczyć, że cierpienie to nie jest przekleństwo.
– To znaczy?
– Jeśli nauczymy się złączyć to nasze cierpienie z cierpieniem Chrystusa, wówczas powstanie jeden mocny krzew. Poprzez własne cierpienie możemy wyprosić szereg łask dla nas i dla innych. Bardzo wiele cierpienia nie jest właściwie wykorzystane. Cierpienie nie jest bowiem dla nas żadnym przekleństwem, ale powinno być błogosławieństwem, tak to powinniśmy odbierać.
- A dzień dzisiejszy? Wielka Sobota?
- To dzień, w którym w świątyniach w sposób szczególny adoruje się Najświętszy Sakrament, niech nam pomoże zrozumieć tę niezwykłą potrzebę bycia przy Jezusie. Dziś w całej naszej pobożności dostrzegamy niedobór czasu przebywania przed naszym największym Przyjacielem. Chociaż muszę powiedzieć, że coraz więcej ludzi dostrzega jak wielkim darem jesteśmy obdarzeni, gdy możemy przebywać na adoracji. To jest takie przebywanie w ciszy przy Panu Jezusie. To tak, jak dziecko, które bez słów przytula się do mamy i taty i doskonale wie, co chciałoby im powiedzieć. Ta cicha adoracja zmienia zupełnie optykę ludzkiego życia. Ludzie, którzy mogą uczestniczyć w adoracji są niezwykle szczęśliwi. Czują się mocni, potrzebni innemu człowiekowi.