Halloween zbliża się wielki krokami. Sklepowe półki uginają się od strojów, masek i jedzenia, które pasuje na przyjęcie z okazji Halloween. I chociaż imprezy halloweenowe są popularne, to jak wiadomo, nie wszyscy są zwolennikami tego święta. To tego grona można zaliczyć i Martę Kaczyńską, która w swoim nowym felietonie pochyliła się nad tematem Halloween. Prawniczka napisała, że: - Symbolem Halloween są duchy, demony, wampiry, czarownice, trupie czaszki i inne źle kojarzące się postaci. I wskazała, że szczególnie zły wpływ takie zabawy mogą mieć na dzieci: - Najmłodszych, zwłaszcza tych bardziej wątłych psychicznie, nawet po najlepszej zabawie finalnie przeraża.
Dlatego jej zdaniem dobrą propozycją jest organizowanie Bali Wszystkich Świętych, które coraz częściej urządzane są w niektórych szkołach, czy parafiach. Tam uczestnicy przychodzą poprzebierani za świętych patronów. A to zdaniem Kaczyńskiej dobre rozwiązanie: - Wspomniany bal Wszytkich Świętych (...) stanowi ciekawą alternatywę dla anglosaskich zwyczajów. Holy Wins organizowane w wigilię 1 listopada to dla najmłodszych świetny pretekst do poznania historii ludzi uznanych za świętych.
Ale jak widać, mimo że Kaczyńska jest przeciwna świętowaniu Halloween, to jej najstarsza córka ma zupełnie inne zdanie. Nastoletnia Ewa pochwaliła się w mediach społecznościowym zdjęciem, na którym ma makijaż idealny na imprezę halloweenową: - Halloween party ready, I'm early - napisała. Jak wygląda makijaż nastolatki? Ewa ma domalowaną ranę na czole, a oczy są umalowane, jakby ciekły z nich krwawe łzy. Do tego mocno umalowane usta, całość wygląda jak prawdziwa, przerażająca charakteryzacja na Halloween.
Czy Marta Kaczyńska powinna się martwić zachowaniem córki? W końcu Ewa jest nastolatką, a młodzież w tym wieku nie zawsze chce się zgadzać z dorosłymi i próbuje buntować się przeciw rodzicom. Co ciekawe, sama Kaczyńska nie była grzeczną nastolatką. W swojej książce ujawniła, że rodzice też nie mieli z nią lekko, gdy dorastała: - Nie byli zachwyceni moim wyglądem, ale podchodzili do młodzieńczych fascynacji córki z dużą pobłażliwością. Mama właściwie nie miała nic przeciwko temu, żebym chodziła w wojskowych butach. Kazała mi jedynie wyjąć agrafkę z ucha. Chodziłam w glanach kupionych pod Pałacem Kultury i przez pewien czas nosiłam dość oryginalną fryzurę.