Brexit jest nie na rękę wielu krajom Unii Europejskiej, w tym także dla Polski. Zdaniem ekspertów Wielka Brytania też więcej straci, niż zyska wyjściem z sojuszu. Brytyjczycy zaczynają dostrzegać, że antyunijni politycy, uprawiając demagogię, wprowadzili ich w błąd i w krótkim czasie zebrali milion podpisów pod petycją w sprawie ponownego referendum, ale na innych zasadach. To dziesięć razy więcej głosów, niż jest potrzebne, aby zajęli się nią posłowie. O ewentualnym wyjściu z Unii ma zadecydować znacząca przewaga - minimum 60 proc. głosujących przy 75-proc. frekwencji w skali kraju, czytamy na rządowej stronie z brytyjskimi petycjami. Przypominamy, że w referendum w sprawie Brexitu, tylko 3,8% głosujących więcej było za opuszczeniem UE przy frekwencji 72%.
Tymczasem w Londynie mieszkańcy zbierają podpisy pod inną petycją. Londyńczycy chcą, żeby nowy burmistrz stolicy, ogłosił niepodległość Londynu i złożył prośbę o pozostanie stolicy Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Napięte nastroje są również w Szkocji, która widzi okazję do odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne manipulacje, jakich dopuścili się brytyjska skrajna prawica, która była za opuszczeniem UE. Torys Daniel Hannan powiedział, że "jeśli ktoś się spodziewał likwidacji imigracji z UE, to będzie zawiedziony". Z kolei Nigel Farage ogłosił, jak gdyby nigdy nic, że obiecane 35 milionów funtów tygodniowo nie trafi do brytyjskiego funduszu zdrowia. Był to jeden z głównych argumentów za wyjściem z Unii.
Zobacz: Zwolennicy Brexitu OSZUKALI Brytyjczyków?! Nie spełnią głównej obietnicy!