Jak wiadomo, Henry Ford reklamował swoje fordy T - pierwsze masowo produkowane samochody - mówiąc, że można je otrzymać w dowolnym kolorze pod warunkiem, że jest to kolor czarny. Na tej samej zasadzie działa w kampanii wyborczej Bronisław Komorowski, który ogłasza, że jest absolutnie otwarty na wszelkie pytania, pod warunkiem wszakże, że będą to pytania słuszne i odpowiedzialne.
Tej zasadzie podporządkowane było internetowe spotkanie z prezydentem, zorganizowane w siedzibie Agory. Zasada była taka, że pytania (odpowiednio oznaczone tzw. hasztagiem #hangoutPBK) mógł zadawać w mediach społecznościowych każdy, zaś prowadzący miał spośród nich wybrać te, które warto zadać prezydentowi. Jak można się było spodziewać, złośliwi i ziejący nienawiścią pisowscy internauci, podpuszczani zapewne przez Kaczyńskiego, Macierewicza i oczywiście Andrzeja Dudę, zadali panu prezydentowi wiele pytań jątrzących i podpalających Polskę. Może nawet nazistowskich, tak bardzo jak projekt pomnika światła na Krakowskim Przedmieściu. Było więc o tajemniczej inwestycji Komorowskiego z początku lat 90., o ankesie do raportu WSI, o dziwnych zeznaniach w sprawie Wojciecha Sumlińskiego, o tym, dlaczego prezydent podpisywał podwyżki podatków, oraz o tym, na jakiej podstawie 10 kwietnia przejmował obowiązki głowy państwa, zanim jeszcze oficjalnie stwierdzono śmierć Lecha Kaczyńskiego.
Zrozumiałe jest, że w takiej sytuacji prowadzący i zarazem selekcjoner pytań nie mógł być przypadkowy. Dlatego tę odpowiedzialną rolę powierzono towarzyszowi redaktorowi Adamowi Ozdze z Radia Tok FM, który stanął na wysokości zadania i w zasobie pytań odsiał ziarno od plew, zgodnie z interesem partii i ludu pracującego miast i wsi (a może nawet WSI). Pan prezydent był więc zrelaksowany i odpowiadał na pytania o to, czy jest szczęśliwy oraz jaką aktualnie czyta książkę. Ba, odnosił się nawet do spraw tak trudnych, jak przejazd przez Polskę gangu Nocnych Wilków oraz dlaczego ludzie masowo powracają do Polski mlekiem i miodem płynącej pod rządami Najlepszej Partii na Półkuli Północnej.
To bardzo chwalebne, że organizatorzy hangoutu zadbali tak troskliwie o samopoczucie pana prezydenta. Mógłby się przecież zdenerwować, otrzymawszy pytania od podpalaczy Polski, a zdenerwowany prezydent nie mógłby przez kilkanaście minut rządzić krajem tak doskonale jak dotychczas. Kto wie, co by się złego mogło w tym czasie wydarzyć. Ho, ho!
Już wkrótce kolejny hangout, tym razem z Andrzejem Dudą. Z całą pewnością zostanie przygotowany i poprowadzony równie uczciwie, jak ten z Bronisławem Komorowskim, a więc również nie będzie w nim pytań o sympatię wobec WSI, zeznania w procesie Sumlińskiego czy polowania. W końcu reguły muszą być identyczne dla wszystkich.
Zobacz: Bożena Dykiel pojechała po Platformie: Komorowski grabi Polaków, a Tusk czmychnął do Brukseli