"Super Express": - Dlaczego Platformie nagle przestał się podobać prezydent Gdańska Paweł Adamowicz?
Borys Budka: - Decyzje co do tego, jaki będzie wspólny kandydat Platformy i Nowoczesnej w Gdańsku, jeszcze nie zapadły.
- Kiedy o nim mówicie, nie słyszę fascynacji tą kandydaturą.
- Nikt nie powinien być zaskakiwany decyzją o kandydowaniu. Bardzo cenię prezydenta Adamowicza, zrobił bardzo dużo dla Gdańska, ale on doskonale wiedział, że rozmawiamy wciąż z innymi ugrupowaniami opozycji o wspólnych kandydaturach. Jego niefortunna, przedwczesna deklaracja spowodowała sporo zamieszania.
- Ta decyzja jest niefortunna, bo jest przedwczesna, czy na jej niefortunność wpływa jednak jakoś to, że prezydent Adamowicz jest oskarżony o dziwne darowizny dziadków na wnuki na kwoty powyżej 700 tys. zł, zapomniał, ile ma mieszkań.
- Niewątpliwie jednym z argumentów, który pojawia się w przestrzeni publicznej, są problemy prawne prezydenta Adamowicza. Takie rozważania powinny jednak przebiegać w spokojny sposób, z daleka od mediów. I nikt nie powinien być stawiany pod ścianą deklaracją o czyimś kandydowaniu.
- Hojność dziadków i teściów prezydenta Adamowicza przekonuje pana? Czy uważa pan jednak, że coś zachachmęcił?
- Nie rozstrzygałem jeszcze tej kwestii, podobnie jak nie robiliśmy tego w PO ani w rozmowach z Nowoczesną. I nie będę tego rozstrzygał w przestrzeni medialnej. To byłoby niedojrzałe.
- W przestrzeni medialnej pojawiają się konkretne kwoty. Pojawia się też prezydent Adamowicz, który się broni, że to normalne, że ma 36 kont, normalne, że zapomniał o dwóch mieszkaniach, o 700 tys. zł majątku...
- Oczywiście musimy ocenić, czy osobiste problemy kandydata mogą mieć wpływ na decyzje wyborców. Chcielibyśmy, żeby Gdańsk tak jak do tej pory był symbolem rozwojem i otwartości.
- Platforma nie była też zachwycona możliwością kandydowania Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. Ona nie kandyduje. Pojawia się jednak pytanie, czy PO nie ma pechowej ręki do tych kandydatów w dużych miastach.
- Można zapytać mieszkańców zarówno Warszawy, jak i Gdańska, jak oceniają ostatnie kilkanaście lat w mieście. To widać po sondażach.
- Gdybym był złośliwy, zapytałbym, jak oceniają ostatnie dwa lata wszyscy Polacy i co widać w sondażach.
- Zobaczymy po dłuższym czasie! Wracając do prezydentów Warszawy i Gdańska, czym innym jest ocena osobistych kłopotów prezydentów, a czym innym wpływ ich kłopotów na to, jak się rozwijało miasto.
- No, w Warszawie reprywatyzacja i działania urzędników jednak miały.
- Sami warszawiacy w zdecydowanej większości są zadowoleni z władz samorządowych. Apeluję jednak do prezydenta Adamowicza o spokój i uzgadnianie pewnych posunięć jednak w rozmowach ze wszystkimi stronami. Kłopoty z prawem, czy to, co się pojawia w przestrzeni medialnej, mogą rzutować na wynik i opinie wyborców. I o tym musimy porozmawiać. Z prezydentem i z Nowoczesną.
- Rafał Trzaskowski przyznał, że dobrze się stało, że prezydent Gronkiewicz-Waltz nie kandyduje. Pańskim zdaniem dobrze by się stało, żeby prezydent Adamowicz nie kandydował?
- Prezydent Lech Wałęsa słusznie apelował, by szukać w Gdańsku kandydata mającego poparcie wszystkich sił opozycyjnych. Nowoczesna nie akceptuje prezydenta Adamowicza. Jestem przekonany, że wiedza i doświadczenie prezydenta Adamowicza mogą być wykorzystane w życiu publicznym na innym polu. Można pewien etap działalności publicznej zakończyć i można zacząć inny.
- Czyli jest coś z prawdy w plotce o tym, że w zamian za rezygnację z Gdańska dostanie od Platformy wchodzące miejsce do europarlamentu?
- Pojawiają się różne propozycje, ale będziemy głośno o nich mówić, kiedy wszyscy je zaakceptują.
Zobacz także: Adamowicz tłumaczy, co skłoniło go do kandytowania. Mówi też o swoich mieszkaniach i 36 kontach bankowych