Borys Budka - KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA PO .N IPL ZIELONI

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express

Borys Budka: Biedroń atakuje Platformę, bo jest za słaby na wojnę z PiS-em

2019-01-28 5:11

Platforma nie ma wrogów po stronie opozycji. Ale patrząc na poczynania Roberta Biedronia, to on jako wroga obrał sobie Platformę Obywatelską. To bardzo zły kierunek. My chcemy z Robertem Biedroniem współpracować. Ale w sobotę mieliśmy do czynienia ze zmasowanym atakiem ze strony ludzi Roberta Biedronia na środowisko Platformy Obywatelskiej w związku z naszą konwencją. To było coś wręcz niebywałego - mówi Borys Budka, były minister sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.

„Super Express”: – Ostatnio przez wszystkie przypadki odmieniane było wyrażenie „mowa nienawiści”. Było nawet spotkanie u premiera Mateusza Morawieckiego poświęcone między innymi temu zjawisku. Pojawiły się jednak obawy, że walka z agresywnymi sformułowaniami może łatwo przekształcić się w cenzurę. I podstawowe pytanie – jak ową mowę nienawiści zdefiniować?
Borys Budka: – Prawo zna wiele pojęć nieostrych, które potem są dostosowywane w ramach wykładni prawa, na przykład poprzez sformułowania procesowe. Myślę, że osoby, które potrafią kulturalnie dyskutować nie mają problemu z tym, że ich słowa zostaną uznane za mowę nienawiści. Poza tym my już w tej chwili mamy narzędzia, które pozwalają na walkę z przemocą słowną. Ale niestety nie były stosowane. Przez ostatnie trzy lata, na polu walki z mową nienawiści, agresją werbalną, niestety prokuratura miała problemy.
– Te problemy były już wcześniej. Janusz Palikot wyzywał prezydenta Kaczyńskiego i ukarany nie został. Jednak podczas spotkania padły propozycje, by stosować ponadpartyjny ostracyzm wobec tych polityków, którzy stosują przemoc słowną?
– Ja już dwa dni po śmierci pana Adamowicza w jednej z telewizji mówiłem, że powinna być zgoda ponad podziałami, w myśl zasady, że eliminujemy z życia publicznego osoby, które wykraczają poza elementarną przyzwoitość w debacie publicznej. Osoby, które granice przekroczą, powinny być eliminowane z życia publicznego. Ale jak mówię, my nie możemy udawać, że się nie różnimy. Nie możemy rezygnować z ostrego politycznego sporu. Ale niech to będzie spór merytoryczny na argumenty, a nie obrażanie, inwektywy, argumenty ad personam. A to niestety w polskiej debacie publicznej zdarzało się nader często. Natomiast nie ma sensu przerzucać się przykładami. Wracać do zdradzieckich mord. Umówmy się, że każde ugrupowanie będzie dążyło do tego, by to w swoich szeregach tropić mowę nienawiści i mowę nienawiści piętnować.
– Właśnie skoro o tym, to w sobotę głośno zrobiło się o słowach byłej premier Ewy Kopacz. Powiedziała ona, że ci, którzy chcą zaostrzenia prawa aborcyjnego, pachną naftaliną. Środowiska konserwatywne nie kryją oburzenia, mówią, że to właśnie przykład mowy nienawiści…
– A bo tu mamy granicę, pomiędzy satyrą, obrazowym porównaniem. Jeżeli ktoś chce stosowania kar fizycznych wobec dzieci, to sam mówię, że zatrzymali się w średniowieczu. Ale to nie jest argument ad personam, czy inwektywa. Podobnie to porównanie do naftaliny jest po prostu obrazowe. Nie możemy tego zakazywać. Natomiast piętnując rzeczywiście obraźliwe epitety, czy groźby, doprowadzimy do tego, że język debaty publicznej się podniesie.

– Sobotnia konwencja Koalicji Obywatelskiej pokazała wyraźny skręt w stronę haseł liberalnych, światopoglądowo lewicowych. Czy to będzie głównym motywem kampanii w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a potem Sejmu i Senatu?
– Platforma Obywatelska nigdzie nie skręca. Pozostaje partią centrową. Ale jako partia centrowa zabiegamy o to, by równo traktować wszystkich obywateli. Równouprawnienie kobiet nie może być traktowane jako rzecz skrajna. Jeżeli ktoś mówi, że postulat równych płac dla kobiet i mężczyzn jest ideologicznie lewicowy, to moim zdaniem naprawdę zatrzymał się w średniowieczu. Standardy opieki okołoporodowej, lepsza ochrona zdrowia, to nie jest skręt w lewo, ale coś elementarnego. Platforma Obywatelska na poziomie rzeczywistego równouprawnienia zrobiła bardzo dużo. Rząd Platformy Obywatelskiej ratyfikował konwencję antyprzemocową, ale też konwencję o wsparciu dla osób z niepełnosprawnościami. My na równość patrzymy przez pryzmat każdego człowieka, a nie tylko przez pryzmat płci. Tym się różnimy od niektórych ugrupowań lewicowych, czy Roberta Biedronia, który na równość patrzy jedynie przez pryzmat środowisk LGBT. My sprzeciwiamy się każdej formie dyskryminacji. Ale nie ma mowy o skręcie w żadną stronę.
– Sam wywołał pan temat Roberta Biedronia. Były prezydent Słupska ma tworzyć własny ruch polityczny. Mówi, że mogłaby z niego startować nawet pani Magdalena Adamowicz, choć ona sama na razie nie zadeklarowała wejścia politykę. Na ile poważnym zagrożeniem jest dla was powstająca właśnie formacja Roberta Biedronia?
– Platforma nie ma wrogów po stronie opozycji. Ale patrząc na poczynania Roberta Biedronia, to on jako wroga obrał sobie Platformę Obywatelską. To bardzo zły kierunek. My chcemy z Robertem Biedroniem współpracować. Ale w sobotę mieliśmy do czynienia ze zmasowanym atakiem ze strony ludzi Roberta Biedronia na środowisko Platformy Obywatelskiej w związku z naszą konwencją. To było coś wręcz niebywałego. Ja apeluję do Roberta Biedronia, by zajął się rzeczywistymi problemami, a nie wojną z Platformą Obywatelską. Ja rozumiem, że Biedroń boi się walczyć z PiS-em, bo jest na wojnę z PiS-em za słaby. Ale powinniśmy szukać tego, co nas łączy. Platforma nie widzi w Robercie Biedroniu wroga. Podobnie jak w nikim po stronie opozycji. Mam nadzieję, że Robert Biedroń to zrozumie. Bo na razie w co drugim zdaniu pojawia się Platforma Obywatelska, a przez wszystkie przypadki w każdym wystąpieniu odmienia słowo „ja”. Nie tędy droga!
– Po zamordowaniu Pawła Adamowicza odżyły dyskusje o ochronie polskich polityków. I jak bumerang wróciła sprawa ochrony prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Opozycja wielokrotnie krytykowała tę ochronę. Zwolennicy PiS przypominają, że osiem lat temu Ryszard Cyba, zabójca Marka Rosiaka z biura PiS w Łodzi odgrażał się, że zabije właśnie Jarosława Kaczyńskiego. Nie zrobił tego z uwagi na zbyt dobrą ochronę prezesa. Czy po kolejnej tragedii opozycja przyzna, że ochrona opłacana przez partię po prostu należy się prezesowi PiS?
– Każde ugrupowanie ma prawo chronić swojego lidera jak chce. To opinia publiczna powinna ocenić, czy miliony idące na ochronę prezesa Kaczyńskiego są wydane dobrze, czy źle. Pieniądze te pochodzą z legalnego źródła – z dotacji, jakie partia otrzymuje z budżetu. To władze partii decydują na co tę dotację przeznaczyć, w tym wypadku zdecydowały się na ochronę prezesa. Ja nawet będąc ministrem sprawiedliwości nie korzystałem z ochrony. Nie znam innego lidera partii, który by z takiej ochrony korzystał. Ale Jarosław Kaczyński ma tę ochronę już od wielu lat. Ja tego nie oceniam. Natomiast mam nadzieję, że już nigdy w Polsce nie dojdzie do ataku na żadnego z polityków bez względu na opcję polityczną. Trzeba pamiętać że politycy muszą być wśród ludzi. Trudno, by w sytuacji, gdy znany i lubiany prezydent miasta został zabity, inni politycy, włodarze miast, nie mieli tego z tyłu głowy. Jednak najgorsze co mogłoby się stać, to gdyby teraz politycy odgrodzili się od ludzi. Politycy muszą być wśród ludzi, a więc dbajmy o to, by ta temperatura sporu politycznego została obniżona.

Nasi Partnerzy polecają