Już w tamtym roku alarmowaliśmy, że Marek F., który został skazany za nagrywanie polityków m.in. w m.in. restauracji Sowa i Przyjaciele, uniknie więzienia. - Robi wszystko, by udowodnić, że jest chory, że nie może odbywać kary – mówił nam jeden z jego znajomych.
Na początku lutego, czyli grubo ponad rok od uprawomocnienia wyroku, stołeczni stróże prawa otrzymali sądowy nakaz doprowadzenia go do zakładu karnego. Poszukiwania trwają. Marek F. zniknął. A sąd ponagla policję. - W związku z brakiem informacji od policji dot. zatrzymania i osadzenia Marka F. zostało wysłane do policji ponaglenie nakazu doprowadzenia – poinformowała nas wczoraj warszawski Sąd Okręgowy.
Adwokat bohatera afery taśmowej nie złożył jednak broni. – Nie mam pewności, czy mój klient ma świadomość tego jak zaawansowana jest procedura dotycząca jego osoby. W najbliższym czasie złożymy kolejny wniosek do Sądu Najwyższego o wstrzymanie wykonania kary w postępowaniu kasacyjnym – wyjaśnił „Super Expressowi” obrońca skazanego mec. Marek Małecki.
Według nieoficjalnych informacji mężczyzna może znajdować się w zakładzie psychiatrycznym. Biznesmen wywołał polityczną burzę po tym jak w 2014 roku światło dzienne ujrzały nagrania rozmów polityków PO-PSL 2013-2014. Zdaniem komentatorów ujawnienie taśm przyczyniło się do porażki PO w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. W grudniu 2017 roku Marek F. został prawomocnie skazany na 2,5 roku wiezienia.
Polecany artykuł: