O tym, że Marek F. (jego prawnik nie zgodził się na publikacje wizerunku – red.) ma ostatecznie trafić do więzienia zdecydował warszawski Sąd Apelacyjny. 31 stycznia odrzucił zażalenie złożone przez obrońców biznesmena w związku z jego stanem zdrowia. Już 1 lutego Sąd Okręgowy w Warszawie wysłał do policji nakaz doprowadzenia przedsiębiorcy do zakładu karnego. Mamy dowód, że pismo w tej sprawie zostało odnotowane w policji 6 lutego. I co dalej?
Do wczorajszego zamknięcia gazety Marek F. za kratki nie trafił. Dlaczego? – Działania dotyczące doprowadzeń wykonywane są w oparciu o obowiązujące przepisy. Nie inaczej jest w tej sprawie. Trwają poszukiwania mężczyzny – poinformowała „Super Express” komisarz Ewa Szymańska z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji. Czy Marek F. się ukrywa? – Nie mogę się do tego pytania ustosunkować – powiedział nam jego obrońca mec. Marek Małecki. – To bardzo dziwne, że policja nie umie sobie w tej sprawie poradzić. Taka sprawa powinna być załatwiona niezwłocznie. Oczekiwałbym od polskiej policji niezwłocznej realizacji nakazu sądu – komentuje „Super Expressowi” były minister sprawiedliwości w 2015 roku Borys Budka (41 l.).
Przypomnijmy, że Marek F. doprowadził do politycznego trzęsienia ziemi po tym jak w 2014 ujawniono nagrania rozmów biznesmenów, urzędników i polityków rządu PO-PSL, które odbywały się w warszawskich restauracjach m.in. Sowa i Przyjaciele. Taśmy, na których politycy poprzedniej koalicji rządzącej przeklinają i opowiadają sprośne żarty – zdaniem komentatorów – przyczyniły się do porażki PO w wyborach samorządowych w 2015 roku.
Polecany artykuł: