dr Robert Maślak, biolog Uniwersytet Wrocławski

i

Autor: Facebook Robert Maślak

Katastrofa odrzańska

Biolog dr Robert Maślak: Obawiam się, czy uda się ustalić, co i kto zatruł Odrę

2022-08-16 17:58

O skażeniu mało wiemy, bo pobrano zaledwie 150 próbek, w ciągu trzech tygodni. W badaniach czas jest czynnikiem kluczowym. Są takie substancje chemiczne, które trują, ale szybko się rozkładają w środowisku. Czy jest przesadą mówić o tym, że rzeka jest martwa, umiera? To co widzimy w mediach jest fragmencikiem tego, co się w Odrze stało – podkreśla w rozmowie z „SE” dr ROBERT MAŚLAK z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

„Super Express”: – Laik może zachodzić do głowy, jak to jest, że wykrywa się trucizny w mumiach egipskich, a nie można stwierdzić, co zatruło Odrę?

Robert Maślak: – Jeśli rzekę zatruto substancjami znajdującymi w ściekach poprzemysłowych, to na stwierdzenie, co ją zatruło, potrzeba więcej czasu. Chociaż mnie to dziwi, bo w Polsce mamy dobre uczelniane laboratoria, prywatne również, państwowe także. Dlaczego wysłano tak późno martwe ryby do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach? Dlaczego wysyła się próbki do laboratoriów zagranicznych? Bo zawsze jest mieć wyniki badań z wielu laboratoriów. To, że do tej pory nie ustalono, co zatruło Odrę, może być pochodną wielu czynników. Ta substancja lub substancje są już rozrzedzone, więc w materiale badawczym są małe stężenia związków chemicznych. Próbki pobrano zbyt późno, wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby zbadano je wtedy, gdy pojawiły się pierwsze sygnały o skażeniu w okolicach Oławy, z początkiem sierpnia. Teraz obawiam się o to, czy uda się ustalić co i kto zatruł rzekę…

– Użył pan określenia: „małe stężenia”. Jeśli tak jest, będę adwokatem diabła, to stwierdzenia, że Odra jest martwa na wiele lat wydają się nieco przesadzone…

– O skażeniu mało wiemy, bo pobrano zaledwie 150 próbek, w ciągu trzech tygodni. W badaniach czas jest czynnikiem kluczowym. Są takie substancje chemiczne, które trują, ale szybko się rozkładają w środowisku. Czy jest przesadą mówić o tym, że rzeka jest martwa, umiera? To co widzimy w mediach jest fragmencikiem tego, co się w Odrze stało.

Do zatrutej Odry w Ciechanowie przyjeżdżają ludzie

– Kilkadziesiąt ton martwych ryb i polityków deliberujących nad tą klęską. To widzimy. A czego nie widzi się?

– Według moich wyliczeń wyłowiono dotąd ok. 300 tys. ryb. A to oznacza, że kilkadziesiąt milionów ryb nie żyje, bo nie widzimy całego martwego narybku. Jednak ryby to nie jedyne gatunki w Odrze. Nie widzimy całego bogatego świata bezkręgowców, bez których cały ekosystem w rzece nie może funkcjonować. Musimy się przygotować na wtórne zakażenia wody, z powodu rozkładu martwych ryb i innych organizmów. To co się wyławia do utylizacji, to ułamek strat. Niektórzy szacują, że wyłowiono 5 proc. martwych ryb. Uważam, że nawet mniej. Generalnie ujmując: na podstawie dostępnych danych możemy sobie dywagować o przyczynach katastrofy ekologicznej w Odrze. Jak powiedziałem, skłaniam się do tego, że doszło do niej za sprawa kilku czynników zaistniałych w tym samy czasie. Podejrzewam, że był jednak jeden poważny impuls, który sprawił, że doszło do skażenia Odry.

– Czynnik ludzki był?

– Zdecydowanie był. Co do tego nie można mieć wątpliwości. Jeden zrzut lub wiele, w różnych miejscach – to ustala się. Plus czynniki naturalne – susza, niski poziom wód itd. Wody Polskie twierdzą, że nie „robiły” zrzutów, a że woda w rzece podniosła się na początku sierpnia, to przez opady w Czechach.

– OK. Mówimy, o tym co się stało, jak zareagowały tzw. służby. A jak, pańskim zdaniem, powinny zachować się?

– Przede wszystkim w takich przypadkach działa się od razu, bo wtedy łatwiej jest wykryć, co zatruło wody. Łatwiej wtedy wytypować potencjalny początek, miejsce skażenia. Gdy mamy diagnozę można przystąpić do „leczenia”. Zrzuca się wówczas wodę z dużych zbiorników wodnych, by rozrzedzić stężenie chemikaliów. Gdy się z tym spóźnimy, to rozejdą się one na większej powierzchni rzeki i już niewiele można zrobić, by ją zneutralizować. Jest kilka metod do stosowania w takich sytuacjach. Są np. szwedzkie metody pozwalające na zebranie 99 proc. rtęci z zanieczyszczenia, ale jak – obecnie – wiadomo, to nie związkami rtęci rzeka została skażona. Najłatwiej jednak i najskuteczniej jest wlać do zatrutej rzeki duże ilości wody. Poza tym czas goni, gdy do zatrucia dochodzi w dużej rzece, to bez porównania trudniej jest o neutralizację skażenia niż w zamkniętych zbiornikach czy małych rzekach. W tym przypadku nie było diagnozy i „leczenia”. Powiem jeszcze raz, że wątpię w to, by teraz ustalono, co zatruło Odrę. Jest na to za późno. Kaskadę zdarzeń uruchomił jakiś zrzut ścieków. Jest prawdopodobne, że ten truciciel robił to nie po raz pierwszy, ale teraz… wyszło co wyszło.

– Upatruje się szansy w zdiagnozowanie przyczyn w spływie kajakowym po Odrze, od Ostrawy po Kędzierzyn-Koźle, naukowców z Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Szczecińskiego. Pobierali próbki między 15 a 24 lipca na tym odcinku co kilometr…

– Trudno mi w tej sprawie wyrokować. Uważam, że bardzo dobrze jest, że próbuje się robić niezależne badania, ale tym wszystkim powinny zajmować się państwowe służby. Na ich funkcjonowanie idą ogromne pieniądze, a inspektorzy zarabiają grosze. Wielu z nich nie ma motywacji, są sfrustrowani, mają zbyt małe kompetencje do wychwytywania i karania trucicieli. Znam tych ludzi. Teraz jeszcze mają zakaz wypowiadania się do mediów. I do tego jeszcze widzą, że w kierownictwach tych służb kwitnie biznes polityczny, na stanowiskach są dobrze wynagradzani pociotkowie polityków, to jaką mają mieć motywację ludzie marnie opłacani? Gdyby teraz zdarzyła się taka katastrofa we Wrocławiu, to nie wiedziałbym komu mam ją zgłaszać. 15 sierpnia nie pracował Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zresztą i tak nie można byłoby się do niego dodzwonić, bo na swoje stronie netowej podał, że mają awarię telefonów. Gdzie miałbym dzwonić? Na policję? Policjanci nie pobierają próbek.

– To już nie będę pytał o pańska ocenę działań instytucji rządowych z rządem na czele, bo chyba nie jest ona dobra?

– Nie pomylił się pan. W tej sprawie wątek administracyjny jest ważny. Wody Polskie podlegają pod Ministerstwo Infrastruktury, więc one zajmują się prostowaniem rzek, betonowaniem koryt itd. A wcześniej był przypisane do ministerstwa środowiska, któremu podlegają wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Jest bałagan administracyjny wywołany kwestiami politycznymi.

– Sprawa jest polityczna i to w wymiarze międzynarodowym. Pewnie Niemcy będą występować o odszkodowania…

– Jest to możliwe, głównie dlatego, że Niemcy nie zostały o czasie poinformowane o skażeniu.

– Teraz będzie nieco z tzw. teorii spiskowych. Słyszałem hipotezy o tym, że to Rosja zatruła nam Odrę…

– W mej ocenie to jest błędna hipoteza. Jest to skrajnie mało prawdopodobne.

– Jasne. A jak pan uważa: kiedy rzeka dojdzie, sama z siebie, do stanu sprzed katastrofy, skoro już mniej więcej wiemy, że na wieki nie będzie martwa. W świecie dochodziło do większych eko-katastrof. Przyroda naprawiała błędy ludzkie…

– Trudno wyrokować, gdy się nie wie, co zatruło rzekę. Odra będąc dużą rzeką ma większy potencjał do „samoleczenia”, czyli odtwarzania ekosystemu. Z drugiej strony, w porównaniu z Wisłą jest rzeką w znacznym stopniu uregulowaną. To z kolei zmniejsza możliwości samooczyszczania. Potrzebujemy ją zrenaturyzować, mniej regulacji, mniej betonu, a więcej polderów, gdzie mogłaby wylewać, więcej lasów łęgowych, więcej trzcinowisk By odpowiedzieć na takie pytanie trzeba byłoby badać nie tylko martwe ryby i wodę, ale także bezkręgowce, roślinność itd. Zaryzykuję. W wersji skrajnie optymistycznej do poprzedniego stanu wróci najwcześniej za trzy-cztery lata. Może w przyszłym roku rzeka zacznie się odtwarzać zniszczony ekosystem? W wersji pesymistycznej, gdyby zatrucie było bardzo poważne, to wtedy można mówić o dziesiątkach lat…

Sonda
Winni zatrucia Odry zostaną ukarani?