W raporcie można zobaczyć, że niezgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi, tuż przed końcem kadencji poprzedniego prezydenta przeprowadzono w rezydencji tej likwidację i utylizację składników tego majątku (oraz willi w Promniku) o wartości ponad 1,3 miliona złotych! Jak napisano: - Podejrzenie poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz możliwości przywłaszczenia rzeczy ruchomych wchodzących w skład majątku Kancelarii pojawia się w odniesieniu do likwidacji przeprowadzanych w dwóch Rezydencjach Kancelarii Prezydenta RP: Promnik oraz Klarysew.
Jak ocenił Dera, stan klarysewskiej willi jednoznacznie wskazuje, że poprzednia ekipa nie postępowała prawidłowo. Jak ocenił: - To, co się rzuca w oczy, to brak szacunku dla pieniądza publicznego. Tam nie zostało nic, gołe ściany, żadnego majątku. Trzeba wydawać potężne pieniądze, żeby to odtworzyć. Przyznał, że: - Jeżeli chodzi o to, co się stało w Klarysewie - będzie zawiadomienie prokuratury i już prokuratura oceni, czy to jest niegospodarność, czy to są celowe działania.
Zobacz także: SPLĄDROWANO prezydencką willę! 1,5 mln strat!
Na antenie TVP do zarzutów odniósł się Jacek Michałowski. Jak stwierdził: - Nie mam żadnych wątpliwości, że wszystko robiliśmy gospodarnie, a nie niegospodarnie jak się nam zarzuca. Wszystko było zgodnie z prawem (...) Oni mają taką ocenę, ja mam zupełnie inną. Kancelaria prezydenta Komorowskiego robiła wszystko w najlepszej wierze, tak jak umiała i było to robione dobrze.
Dodał również swoją ocenę obiektu w Klarysewie: - Byłem w Klarysewie w 2010 czy 2011 roku i to wtedy był dość zapuszczony budynek, który nie nadawał się do użytku. Nie nadawał się do przyjmowania przedstawicieli innych państwa. Podkreślił, że trzeba było wówczas nawet naprawiać ogrzewanie. Według jego relacji prezydent Komorowski nie był tam nigdy. Jak twierdził: - Niemal całe wyposażenie z Klarysewa trafiło na przestrzeni lat do pozostałych obiektów Kancelarii Prezydenta. Wszystko zostało udokumentowane za pomocą tzw. faktur rozchodowo-przychodowych. Pozostała część wyposażenia w najgorszym stanie została natomiast zlikwidowana.
Michałowski ma nadzieję, że prokuratura zajmie się sprawą, ale pod innym kątem. Jak powiedział: - Jestem trochę przerażony słowami Andrzeja Dery, który mówił o „rażącym naruszeniu prawa”, „niegospodarności”, itd. To są bardzo ostre słowa i bardzo poważne zarzuty. Mam nadzieję, że prokuratura w tej sprawie się wypowie, bo to są zarzuty, do których będę się musiał odnieść szczegółowo.
Zobacz także: Raport otwarcia ujawnia wydatki poprzedniego rządu. Szef kancelarii Komorowskiego: Byliśmy gospodarni