Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski o wspólnych listach. "W Czechach się udało"
W trakcie drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości 2022, Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski zostali zapytani przez uczestniczkę z widowni, ile w najbliższych wyborach powinno być list wyborczych opozycji. Lider Polski 2050 Szymon Hołownia stwierdził, że decyzja powinna zapaść w najbliższych miesiącach i będzie zależna od obecnych nastrojów wyborczych. Podkreślił, że są możliwe dwa scenariusze - takie jak w Czechach, gdzie zjednoczona opozycja odsunęła obóz rządzący od władzy, jak i takie jak na Węgrzech, gdzie opozycjoniści i tak przegrali z Fideszem Viktora Orbana.
- Przy tych warunkach, które są dziś, w naszej ocenie trzeba będzie się skłaniać ku wariantowi dwóch list wyborczych. Mamy tak rozdane karty, to jest wariant, który daje najwięcej mandatów i największe szanse pokonanie PiS-u [...] To rozwiązanie, które trzeba poważnie wziąć pod uwagę. Trzy listy - gorzej, ale cztery listy - źle - mówił Szymon Hołownia.
Podobny entuzjazm w tej sprawie wyraził Rafał Trzaskowski, który stwierdził w krótkich i dobitnych słowach: "Pytanie ile list? Jak najmniej". Szymon Hołownia zastrzegł jednak, że nie wie w jakiej sytuacji będzie PiS i opozycja za 3-4 miesiące, jakie będę nastroje i sondaże.
Szymon Hołownia zauważył również, że wspólna lista to nie lada ryzyko. Na jednej liście znalazłby się m.in. Robert Biedroń, co z kolei mogłoby zniechęcić bardziej konserwatywny elektorat. Podobnie, w przypadku polityków PSL na liście, którzy z kolei mogliby być negatywnie ocenieni przez elektorat progresywny.
Rafał Trzaskowski zaznaczył jednak, że "nie trzeba głosować na jedynki na listach". Zaapelował do zebranych, aby głosowali na polityków, którzy reprezentują i wnoszą bliskie dla nich postulaty.
Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski wspólnie uderzają w PiS
Dla osób, które nie pałają sympatią do obozu rządzącego, debata na Campusie Polska Przyszłości 2022 była nie lada gratką, bo nie zabrakło wielu ostrych słów w kierunku rządzących. Rafał Trzaskowski mówił, że prawa opozycji do podnoszenia głosu są w Sejmie "deptane", z kolei Hołownia mówił, że "od PiS-u trzeba odejść jak najszybciej".
Również obaj politycy uderzali wspólnie w TVP, o której prezydent Warszawy stwierdził, że "nie można więcej mówić, że jest telewizją publiczną". Podkreślali, że wiele ich słów będzie wycinanych z kontekstu, oraz manipulowanych przez rządowe media.