BEATA TADLA

i

Autor: TVP 1 BEATA TADLA

Beata Tadla o kulisach odejścia z TVP: Czułam się jak trędowata

2016-04-27 9:16

Zwolniona z prowadzenia "Wiadomości" po objęciu przez PiS władzy Beata Tadla udzieliła bardzo obszernego wywiadu portalowi Dziennik.pl. Opowiadała w nim m.in. o swoich planach na przyszłość i szczegółowo opisywała kulisy swojego odejścia z TVP. Dziennikarka przyznała szczerze, że przy rozstaniu nie dała rady powstrzymać łez i płakała w redakcji. Bardzo ciekawie wspomina również swoją rozmowę z Andrzejem Dudą w kampanii prezydenckiej. Jak wspomina: - Wyczułam w nim potworny strach, ogromną niepewność. Nie wszystko kamera pokazała. Był przerażony.

Tadla wspomina, że stała się wrogiem dla PiS właśnie po rozmowie, jaką przeprowadziła z Andrzejem Dudą, wówczas kandydatem na stanowisko prezydenta. Uważa ona, że prowadziła tamtą rozmowę w sposób profesjonalny i nie ma sobie nic w związku z nią do zarzucenia. Jak wręcz twierdzi: - Więcej, to Andrzej Duda powinien przeprosić za to, jak odpowiadał, a w zasadzie jak nie odpowiadał na moje pytania, jak się zachowywał, co mówił po programie. Usłużne media PiS-owskie szybko przykryły arogancję swojego kandydata, powtarzając dziesiątki razy, że to dziennikarka atakowała kandydata na prezydenta i pomijając, że to kandydat nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie, w związku z tym był dopytywany, dociskany.

Jak oceniła, w taki sam sposób rozmawiała z Bronisławem Komorowskim, jednak to: - Andrzej Duda był po prostu nieprzygotowany do rozmowy, bał się, wiedział, że sobie nie radzi. Wyczułam w nim potworny strach, ogromną niepewność. Nie wszystko kamera pokazała. Był przerażony. Nie chciał pokazać po sobie, że jest zdenerwowany, a był zdenerwowany w sposób, którego wcześniej nie widziałam u żadnego gościa programu. Jego ciało całe drżało. Nogi i kolana najbardziej. Do twarzy miał przyklejony uśmiech. Do końca. To była maska (...) jego zachowanie w trakcie tej rozmowy było czymś, z czym nie spotkałam się wcześniej w mojej ponad 20-letniej karierze zawodowej.

Tadla bardzo dosadnie wypowiedziała się również o opinii ministra Glińskiego, który sugerował, że "Wiadomości" są podporządkowane rządowi PO. Jak stwierdziła Tadla: - Strasznie mnie denerwuje, kiedy słyszę, jak premier Gliński mówi, że "Wiadomości" miały jakieś zlecenia do wykonania. To jest, przepraszam za słowo, gówno prawda. Denerwuje mnie to, że są ludzie, którzy w to wierzą i obrażają mnie i moich kolegów.

Była prezenterka "Wiadomości" jednoznacznie zdeklarowała, że na jakiś czas zawiesza swoją pracę dziennikarską. Jak stwierdziła, jest w takim stanie ducha i z tak dużym bagażem nagromadzonych emocji względem otaczającej ją rzeczywistości politycznej, że nie czuje się gotowa do pracy w informacji czy też publicystyce. Gdy mówiła, że nie dałaby rady przeczytać dzisiejszych "Wiadomości" Tadla się prawie rozkleiła. Wspominając swój zespół, w którym pracowała, nagle przyznała: - Zaraz, niestety, czuję, że będę płakać (...) Wzruszenie pojawia się wtedy, kiedy mówię o ludziach. Ten zespół został rozbity w ciągu dwóch tygodni. A obecny zespół "Wiadomości" jest zbudowany z ludzi, których nie trzeba cenzurować, pouczać, co mają mówić. Oni są już tak dobrani, że sami wiedzą.

Bohaterka wywiadu szczerze przyznała również, że nie dała rady powstrzymać łez w momencie rozstania ze stacją. Jak wspomina wizytę u dyrektora i powód dymisji, jaki został jej przedstawiony: - Zmieniła się koncepcja. "Pani Beato, ja bardzo panią cenię za wiele rzeczy, które pani zrobiła, ale zmieniła nam się koncepcja. Proszę nie brać tego personalnie..." Nie, no skąd, jakże to personalnie. Byłam przygotowania psychicznie na taki obrót spraw. Byłam twarda do końca. Wypłakałam się potem. Szybko jednak okazuje się, że owe ,,potem" miało miejsce jeszcze na terenie redakcji, gdyż gdy dziennikarka zapytała, czy inni pracownicy to widzieli, Tadla odpowiedziała z goryczą: - Niestety widzieli i pewnie niektórzy mieli satysfakcję.

Zobacz także: Frasyniuk apeluje do młodych: Czas wyjść na ulice