Stawka w tej walce jest duża. Ewa Kopacz (59 l.) też nie zamierza przegrać. Nie przejmuje się również sondażami, według których Szydło byłaby lepszym premierem od niej. Kopacz szuka sposobów, by przekonać wyborców do siebie i ruszyła pociągiem w Polskę. W weekend była nad morzem w zadłużonym Słupsku i obiecała pomoc, wczoraj zawitała na Śląsk. Mówiła, że w rezerwach banku centralnego mamy odłożone miliardy złotych, a dziś przedstawi plan dla podupadającego gospodarczo Śląska.
"Szydłobus" także nie stoi na parkingu przed siedzibą PiS. Z każdym dniem jego główna pasażerka gromadzi w kraju coraz większe tłumy. - Chcemy wygrać wybory i rządzić samodzielnie. Wykluczam jakąkolwiek koalicję z PO. Takiej możliwości nie ma - mówi "Super Expressowi" Szydło.
Tak jak jej konkurentka wierzy w zwycięstwo i zapowiada, że nie zrezygnuje w połowie. - Wiem, że przede mną ciężka praca i zrobię wszystko, aby nie zawieść prezesa i zostać na jesieni premierem - mówi stanowczo Beata Szydło.
- Wierzymy w nią, bo jest silną kobietą i ma moc większą niż niejeden mężczyzna. Głęboko wierzy w to, co robi - mówi nam wiceprezes PiS Joachim Brudziński (47 l.).
Politolodzy nie mają złudzeń, że to nowe otwarcie wojny między PO i PiS. - Tyle tylko, że tym razem wojnę toczą ze sobą Ewa Kopacz i Beata Szydło, a nie, jak kiedyś, Tusk z Kaczyńskim - komentuje nam prof. Kazimierz Kik, politolog. - PO i PiS żywią się od dawna wzajemną nienawiścią do siebie. To jest ich siłą napędową. I Ewa Kopacz, i Beata Szydło chcą poprowadzić swoje partie do zwycięstwa. Sądzę, że w kampanii jeszcze niejednokrotnie zobaczymy ich uszczypliwości, wojenki i wzajemne negowanie - mówi prof. Kik.
Sprawdź: Szydło liczy, że zostanie babcią i jest dumna z syna KLERYKA