Swoimi przewidywaniami na temat losu kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego na RPO, senator Libicki podzielił się rano z słuchaczami RMF Fm. Na pytanie prowadzącego rozmowę dziennikarza o to, czy jego koledzy z klubu PSL pójdą w ślad za nim głosować na kandydata PiS, Wróblewski odpowiedział przecząco.
- Nie. Przypuszczam z dosyć dużą dozą prawdopodobieństwa, że moi koledzy będą głosować przeciwko tej kandydaturze, zgodnie z zaleceniami Władysława Kosiniaka-Kamysza (prezesa PSL - red.) - mówi Libicki tonem twardo stąpającego po ziemi polityka.
Jednak w następnym zdaniu Libicki powiedział coś zaskakującego. Zapytany o to, czy wszystko znów rozpocznie się od początku (tj. trzeba będzie wybierać nowego kandydata na urząd przez Sejm), Libicki powiedział, że "komuś może przerwać połączenie w trakcie głosowania z domu".
To nie jedyne niespodzianki podczas porannej rozmowy Libickiego z Mazurkiem. Otóż senator PSL-u honorowo zapowiedział, że jeśli swoim poparciem dla kandydata PiS mógłby sprawić kłopot swojej partii, to będzie rozważał nad zostaniem senatorem niezależnym, "żeby nie robić kłopotów PSL-owi".
W takim wypadku, opozycja miałaby już przewagę tylko jednego mandatu i to dosyć niepewnego, gdyż rolę "51" senatorki opozycji odgrywa Lidia Staroń, do 2015 w klubie PO, od tamtej pory startująca z list własnego komitetu "Lidia Staroń – Zawsze po stronie ludzi".
Jednak nawet pięćdziesiąt głosów za kandydaturą Bartłomieja Wróblewskiego, czyli połowy wyższej izby parlamentu nie wystarczą, by osiągnąć większość potrzebną PiS-owi do mianowania na urząd RPO swojego kandydata.
>>> ZOBACZ KONIECZNIE:
>Kim jest Bartłomiej Wróblewski? Szokująca biografia! Wiemy, co robił za granicą
>Kukiz NISZCZY PSL. Mówi o oszustwie. W tle grube miliony!
>Tajny plan Kaczyńskiego. Sprytnie to wymyślił, opozycja pod ścianą