Bartłomiej Biskup: PO jest już partią schyłko wą

2016-06-14 4:00

- W PO jest grupa polityków, która niedawno sprawowała władzę, np. Ewa Kopacz. Schetyna ma trudną konkurencję, musi walczyć o pozycję z kimś, kto do niedawna był premierem. - wypowiada się dr Bartłomiej Biskup, politolog UW, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Wyniki Platformy w sondażach coraz niższe. Wygląda na to, że różne frakcje chcą się wzajemnie wykluczyć. Możemy mówić o końcu PO?

Dr Bartłomiej Biskup: - To jest pytanie do wróżki. Wiele wskazuje jednak na to, że Platforma jest partią schyłkową. Teraz ma wielu posłów, ale sama sytuacja wewnątrz nie jest dobra. Walka o przywództwo się przedłuża, choć szefem jest Grzegorz Schetyna. Dla każdej partii bycie w opozycji jest czasem przegrupowań, ukształtowania nowych strategii i programu. Tu ciągle słyszymy o walkach frakcyjnych, a to nie jest najlepsza metoda na dzisiejszą sytuację. Rozumiem, że Schetyna chce mieć sytuację uporządkowaną, ale zazwyczaj partie opozycyjne raczej starają się przyciągać nowych działaczy.

- Może Platforma przyciągnie tych nowych polityków właśnie dzięki tym porządkom, które wprowadza Grzegorz Schetyna?

- Może to byłby dobry pomysł, gdyby jeszcze Platforma prezentowała wizję czegoś, co chce robić. Tymczasem jedyną wizją jest wciąż bycie antyPiS-em, a to zdecydowanie za mało. Tym Platforma nie przyciągnie też do siebie wyborców. Schetyna, zostając szefem PO, obiecywał, że będzie budował struktury. Ma w tym doświadczenie. Obiecywał tworzenie "klubów obywatelskich"...

- Kluby PO niby funkcjonują, na ich spotkania zaprasza się choćby tych dziennikarzy zwolnionych z TVP...

- Tyle że częściej słyszymy o utarczkach w Platformie niż o tych ich klubach obywatelskich. W PO jest grupa polityków, która niedawno sprawowała władzę, np. Ewa Kopacz. Schetyna ma trudną konkurencję, musi walczyć o pozycję z kimś, kto do niedawna był premierem. Walczy też z tą grupą, której przywódcą był Tusk. I to będzie się przeciągało. Platformy nie czeka spokojna przyszłość.

- Z Platformy do Nowoczesnej przeszedł właśnie pierwszy poseł, Michał Jaros. Czy to nie stanie się stałą tendencją wśród parlamentarzystów PO? Wielu z nich, niezadowolonych z rzeczywistości własnej partii może mieć gdzie odejść...

- To jest bardzo zły sygnał dla PO. Ten pierwszy poseł oznacza, że kolejne odejścia z klubu są tylko kwestią czasu.

- Rzecznik Platformy Jan Grabiec stwierdził, że PO "żegna się z posłem Jarosem bez żalu" i "cieszy się, że nie poszedł do PiS".

- To też sygnał, że w Platformie są wewnętrzne animozje. Rzecznik powiedział to, co naprawdę myślał, a nie to, co powinien powiedzieć.

- Jest coś, co Platforma może zrobić, żeby odzyskać poparcie wyborców?

- Powinna wyciszyć wewnętrzne spory i postawić na tzw. rozłożenie skrzydeł. Musi określać się jako partia, która się rozszerza. Schetyna niby miał taki plan na początku, ale mu to nie wychodzi. PO po roku funkcjonowania w opozycji powinna już przedstawić wyborcom nowe pomysły i rozwiązania, które miałyby sprawić, że Platforma wróciłaby do władzy.

- To, że Platforma nie do końca uczestniczy w KOD, pomaga?

- Myślę, że ten elektorat, który chodzi na marsze, odchodzi raczej w stronę Nowoczesnej i KOD. Jeszcze nie wiadomo, czy KOD będzie partią. I Platforma musi pomyśleć o oderwaniu się od pozostałych ugrupowań opozycyjnych. Owszem, one są ciekawe, ale tylko w jednym temacie związanym z Trybunałem Konstytucyjnym. Innych tematów jednak nie przedstawiają. A Platforma musi walczyć o to, żeby nie stać się opozycją jednego tematu. Powinna znaleźć na siebie pomysł. Wyróżnić się spośród pozostałych środowisk opozycyjnych.

Zobacz: Prof. Radosław Markowski: Frasyniuk nie zagraża Kijowskiemu