Bąkiewicz zarabia 3000 zł i nie chce więcej. „Bo nie chcę płacić Katarzynie Augustynek”

2025-07-18 22:05

Ułaskawiony częściowo przez prezydenta Andrzeja Dudę działacz narodowy Robert Bąkiewicz musi wciąż zapłacić zadośćuczynienie Katarzynie Augustynek (ok. 20 tys. zł) za to, że poturbował ją w 2020 r. podczas Strajku Kobiet. Chociaż za rządów PiS dostał milionowe dotacje, dziś ten ojciec piątki dzieci (z czego czworo jest nieletnich), utrzymuje, że go na zapłatę nie stać, bo zarabia 3000 zł.

Robert Bąkiewicz na Marszu Niepodległości

i

Autor: SEBASTIAN WIELECHOWSKI/SUPER EXPRESS Robert Bąkiewicz na Marszu Niepodległości

"Szkoda, że prezydent zrobił to tak późno"

Organizacje Bąkiewicza otrzymały, jak wyliczył media, w sumie ponad 7 mln zł z różnych instytucji, w tym z Funduszu Patriotycznego. Środki trafiły m.in. do Straży Narodowej, która kupiła za 1,8 mln zł okazałą posiadłość w Otwocku. Pieniądze dostało też Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości, które w posiadłości ma swoją siedzibę. W 2023 r. zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu Robert Bąkiewicz, za to, że naruszył nietykalność cielesną Katarzyny Augustynek, miał podjąć się prac społecznych oraz wypłacić pokrzywdzonej 10 tys. zł zadośćuczynienia. W lipcu 2025 r. prezydent Andrzej Duda zgodził się ułaskawić Bąkiewicza, ale częściowo. Skazany nie musi odbywać prac, ale ma wciąż wypłacić pieniądze. Jak się okazuje jest to dziś (wraz z odsetkami i kosztami procesu) ok. 20 tys. zł.

18 lipca Robert Bąkiewicz był gościem dziennikarza Roberta Mazurka w Kanale Zero i został zapytany o ułaskawienie. – Szkoda, że (prezydent) zrobił to tak późno, bo przecież te wydarzenia, które są związane z tym wyrokiem, wydawałyby się jednoznaczne. Cały mój proces postępowania jest też jednoznaczny. Polityczny wyrok podtrzymywany przez kolejnych sędziów z Iustitii – powiedział Bąkiewicz.

Bąkiewicz ułaskawiony. Ziobro: Z niedowierzaniem przyjąłem decyzję prezydenta Andrzeja Dudy

Prowadzący program spytał o zasądzone prace społeczne. - To naprawdę jest aż tak wielki problem, wykonać te prace społeczne? – dochodził Mazurek. - Ja bym tych prac społecznych nie wykonał. Dlatego, że uważam, że ten wyrok jest na wskroś niesprawiedliwy, na wskroś – odparł gość programu. Natomiast co do zapłaty zadośćuczynienia, Bąkiewicz twierdzi, że ciężko mu to zrobić. - Żyję z tego, że jestem zatrudniony w Stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości. Biorę tam wynagrodzenie w wysokości trzech tysięcy złotych dokładnie – mówi Bąkiewicz.

Życie z pomocą rodziców

- Czyli zarabia pan trzy tysiące złotych w Stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości. I z tego utrzymuje pan rodzinę? – dopytał dziennikarz. - No wie pan, pomagają nam rodzice jeszcze – odparł 49-letni narodowiec. - Tak, pomagają mi rodzice. Na przykład mieszkam w domu teściów. Ja w którymś momencie życia postanowiłem, że może ja nie pasuję do tej całej układanki, jestem takim trochę zwariowanym ideowcem. W końcu w swoim życiu powiedziałem, że warto coś zrobić nie dla pieniędzy – stwierdził Robert Bąkiewicz, który, jak się okazuje, miał kiedyś hurtownię budowlaną, ale zbankrutowała.

Dopytywany przez Roberta Mazurka działacz stwierdzi zaś, że mógłby lepiej zarabiać. - Ja mógłbym znaleźć dobrą pracę. Mógłbym znaleźć dobrą pracę, natomiast ja nie chcę płacić pani Katarzynie Augustynek, bo ona powinna stawić się przed sądem i odpowiedzieć za to, co zrobiła. Co zrobiła w tych wydarzeniach ze mną, co zrobiła w innych wydarzeniach. Że ubliżała ludziom, że ludzi biła, pluła – tłumaczył Robert Bąkiewicz.

Polityka SE Google News
Raport - Andrzej Rozenek, Witold Tumanowicz

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki