Marek Migalski umieścił w sieci słowa, które wielu mogą zaszokować. Politolog nawiązał do obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. „Pomyślcie: gdyby za pomoc uchodźcom groziło rozstrzelanie. Teraz rozumiecie dlaczego Żydów w czasie okupacji ukrywał promil Polaków, a reszta przypatrywała się holocaustowi z obojętnością lub strachem? Macie dziś za darmo rekonstrukcję historyczną. Patrzcie/słuchajcie/pamiętajcie” - skomentował na Twitterze Migalski. Jeden z komentujących odpowiedział socjologowi: „Większość ludzi podświadomie w pierwszej kolejności myśli o własnym bezpieczeństwie. Dlatego też jedni Żydzi zaganiali drugich Żydów do transportów jadących do obozów, licząc że sami przetrwają”.
Zapewne prof. Uniwersytetu Śląskiego Marek Migalski wie, że tylko w Polsce i na okupowanych przez Niemców terenach Związku Radzieckiego za pomoc udzielaną Żydom groziła kara śmierci. Przypomina o tym Instytut Pileckiego wyciągając z zapomnienia Polaków, którzy stracili życie, bo pomagali Żydom. Warto dodać, że w innych krajach będących pod niemiecką okupacją lub wpływami III Rzeszy tak srogich kar, za taki czyn nie było, a w niektórych ograniczano się do wymierzania grzywien. Tyle historia. Jednak większość komentujących opinię b. europosła zdaje się – mniej lub bardziej – podzielać jego przekaz.
Opinia prof. Migalskiego jest zbieżna z prezentowaną w portalu Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN sprawiedliwi.org.pl: „Podczas II wojny światowej, większość Polaków, zaabsorbowana trudami dnia codziennego w kraju pod okupacją niemiecką, pozostawała bierna wobec Zagłady. Byli i tacy, którzy okazywali Żydom wrogość. Nieliczni nieśli im pomoc. Ratujący działali w warunkach wyjątkowo trudnych – w pełnej konspiracji, w strachu przed Niemcami i przed własnymi sąsiadami”. Portal podaje: „W latach 80. XX w. Teresa Prekerowa wskazywała 160–360 tys., przy założeniu, że liczba ocalałych Żydów to 40–60 tys., a każdy ocalały otrzymał wsparcie od 2–3 osób. W 2002 r. Gunnar Paulsson szacował liczbę osób pomagających Żydom w Warszawie na 70–90 tys., a tych szukających schronienia – na 28 tysięcy. Odwołując się do oceny Mordechaja Paldiela, przypuszczał, że liczba ratujących w Warszawie to ¼ wszystkich, co w skali kraju daje liczbę od 280 do 360 tysięcy (…). Najczęściej przytaczana przez historyków liczba ocalałych, zarówno w ukryciu, jak i w obozach, to 40–50 tysięcy (…). Ze względu na brak kompletnych źródeł, zwłaszcza dotyczących pomocy płatnej, nie sposób więc określić całościowej liczby pomagających”.