Po tym, jak Donald Tusk głosami posłów został nowym premierem doszło do draki! Donald Tusk zabrał głos z mównicy, dziękował wyborcom, ale też swoim bliskim: żonie Małgorzacie, dzieciom Michałowi i Kasi, ale też nie zapomniał o swoich dziadkach. Dlaczego? Przypomnijmy, że kwestia "dziadka Tuska" ciągnie się w polskiej przestrzeni medialnej i w polityce od lat!
Szef PO powiedział: - Jestem to winny obu moim dziadkom, dedykuję to panu prezesowi, słyszałem "do Berlina", "fur Deutschland". Tę płytę nagrał Jacek Kurski. Twój brat mówił, że nie widział takiego łajdaka jak Kurski, po tym, co zrobił. Dlatego chciałem to zwycięstwo dedykować obu moim dziadkom, byli obaj kolejarzami. Mieli karty Polaka, obaj spędzili wojnę w obozach koncentracyjnych. Im tę wygraną też dedykuję - powiedział zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego. Jego wystąpienie zostało przyjęte oklaskami, a posłowie wstali i wspólnie odśpiewany został hymn Polski.
Gdy marszałek Sejmu Szymon Hołownia chciał już kończyć tę emocjonującą część politycznego dnia, nagle na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński! Z sali było słychać okrzyki: "W jakim trybie?!" Prezes PiS odparł krótko: - Jest taki tryb, gdy ktoś kogoś obraża - po czym rzucił w stronę Tuska: - Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno, pan jest niemieckim agentem! Hołownia był mocno zaskoczony takim obrotem sprawy i przeprosił za to, co się stało, czyli za "niewłaściwy koniec ważnego dnia".
NIŻEJ GALERIA ZDJĘĆ, W KTÓREJ ZOBACZYCIE LUKSUSU CZEKAJĄCE NA NOWEGO PREMIERA