W Radiu Zet Monika Olejnik rozmawiała ze Zbigniewem Ziobrą na temat wyborów samorządowych. Polityk stwierdził, że wybory wydają się niewiarygodne i pojawia się postulat, żeby wybory powtórzyć. to rozsierdziło dziennikarkę. Olejnik wytknęła Ziobrze, że jest tylko "magistrem prawa'' i chce ustawą unieważniać wybory, co zdaniem konstytucjonalistów jest nielegalne. - Ja nie wiem, o czym pan do mnie mówi. O ważności wyborów decydują sądy okręgowe, a nie parlament - powiedziała na antenie Olejnik. Ziobro stwierdził na to, że "przedstawiciele czwartej władzy powinni patrzeć władzy na ręce, a nie "zgadzać się na to, aby ewidentnie zafałszowane wybory było uznane za właściwe".
Zobacz też: Monika Olejnik i Donald Tusk przytuleni do siebie... Teraz rządzą kobiety?
Dziennikarka i polityk rozmawiali też o słowach Bronisława Komorowskiego, który stwierdził, że ludzie, którzy kwestionują uczciwość wyborów, są w "odmętach szaleństwa". Zdaniem Ziobry, prezydent Komorowski ''odleciał'', nazywa ludzi szaleńcami i ich obraża. - Zimnej wody powinien się napić - powiedział Ziobro. - Niech pan się zimnej wody napije. Kończę z panem rozmowę! Koniec - rzuciła dziennikarka, zebrała swoje rzeczy i opuściła studio.