"Super Express": - Publikacja tygodnika "wSieci" na temat pana byłej partyjnej koleżanki wywołała prawdziwą burzę. Autor sugeruje, że Anna Grodzka nie przeszła operacji zmiany płci i że żyje z heteroseksualną kobietą. Zgadza się pan z tezami artykułu?
Artur Dębski: - Wie pan, to jest trochę słabe. Ja to wszystko rozumiem - wolność mediów, swoboda wypowiedzi, ale babranie się w czyimś życiu prywatnym, pisanie o tak intymnych sprawach, nie powinno mieć miejsca.
- W Stanach Zjednoczonych, gdzie panuje wzorcowa wolność słowa, takie publikacje są czymś normalnym. Przecież jak ktoś jest osobą publiczną, powinien liczyć się z zainteresowaniem mediów. Tu mówimy nie tylko o osobie sprawującej mandat posła, ale kandydacie na prezydenta. To, że gazeta prześwietla tego typu osobę, nie powinno chyba dziwić?
- Zdaję sobie sprawę, że osoby publiczne są wystawione na strzał. Ale ta ilustracja na okładce, fotomontaż, gdzie posłanka się goli, była po prostu niesmaczna. Sprawy prywatne są prywatnymi i takimi powinny pozostać. Granicy przekraczać się nie powinno.
- Krytycy publikacji ujawnili się jeszcze przed ukazaniem artykułu. Mało słychać pytań o meritum - czy artykuł mówi prawdę. Czy jeśli informacje tygodnika się potwierdzą, oznaczać to będzie, że Ruch Palikota oszukał swoich wyborców?
- Znam Ankę bardzo dobrze. Jednak nawet ja nie wiem, co łączy ją z "Lalką" (Stanisławą Fedorowicz-Podobińską). I nie interesuje mnie to. To czy artykuł jest prawdziwy, czy nie, w ogóle nie powinno nas zajmować. Tak brutalna ingerencja w życie prywatne nie powinna mieć miejsca.
- Pytania o zmianę płci zadawała kilka lat temu "Gazeta Wyborcza". Chyba trudno nie interesować się tymi sprawami, skoro posłanka Grodzka właśnie z własnej zmiany płci uczyniła główny atut swojej kariery politycznej?
Zobacz KONIECZNIE: Jak wygląda operacja zmiany płci? Zobacz WIDEO [+18]
- Nie do końca tak jest. Nie narzucała swojej seksualności. A fakt, że jej wygląd jest charakterystyczny, a ona sama niczego nie ukrywa, w oczywisty sposób sprawiało, że media się nią interesowały. Jednak tekst w "wSieci" idzie zdecydowanie za daleko.
- Może dlatego, że większości ludzi posłanka Grodzka kojarzy się bardziej z facetem, który został kobietą, niż z aktywnością w Sejmie...
- To bardzo krzywdząca opinia. Widziałem pracę Anki. W Sejmie była bardzo aktywna. Pracowała między innymi nad projektem ustawy o minimalnej powierzchni lokalu, w którym można przeprowadzić eksmisję. Była bardzo ważną osobą w Ruchu Palikota.
- Broni pan byłej koleżanki. Ale zmienił pan partię na Polskie Stronnictwo Ludowe, które na prezydenta wystawiło właśnie Adama Jarubasa, w sprawach obyczajowych raczej konserwatystę...
- Na pewno, gdy dojdzie do debaty, pan marszałek Adam Jarubas jest w stanie pokonać wszystkich konkurentów w prezydenckim wyścigu.
- Wczoraj kandydat ludowców krytycznie wypowiedział się o związkach partnerskich czy pigułce "dzień po", mówił o ochronie życia. Chyba to nie jest kandydat bliski ideałom środowiska, z którego pan się wywodzi?
- Różnice poglądów oczywiście się zdarzają i będą zdarzać. Jestem jednak przekonany, że porozumienie uda się wypracować.
- W nowym klubie współpracuje pan też z posłem Johnem Godsonem, znanym z bardzo konserwatywnych i tradycjonalistycznych przekonań. Nie doszło jeszcze do starcia?
- Wielu ludzi pytało mnie, jak to jest możliwe, że będę współpracować z kimś takim, jak John Godson. W wielu sprawach się różnimy. Tymczasem nasza współpraca jest jak najbardziej możliwa, chociażby w kwestii kwoty wolnej od opodatkowania.
Zobacz: Anna Grodzka prowadzi PODWÓJNE ŻYCIE? Mieszka z heteroseksualną kobietą?!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail