- Jestem niewinny - te słowa Arabski powtarzał jak mantrę zarówno na sali sądowej, jak i po wyjściu z niej. Mimo że w sprawie odbyło się już kilka rozpraw, były szef Kancelarii Premiera zjawił się wczoraj w sądzie po raz pierwszy. Wcześniej tłumaczył się, że ma z Gdańska za daleko do Warszawy. - Nie uczestniczyłem w organizacji lotu prezydenta 10 kwietnia, to Kancelaria Prezydenta była organizatorem. Jako szef KPRM nie organizowałem ani nie uczestniczyłem w organizacji wizyt prezydenta zarówno w kraju, jak i za granicą - oświadczył Arabski i zaraz potem opuścił salę rozpraw. - Od 6 lat jestem ofiarą nagonki, fałszywych oskarżeń, złośliwych komentarzy. Nie jest to proste ani dla mnie, ani dla mojej rodziny - mówił, wychodząc z gmachu. - To jest święte prawo oskarżonego - może powiedzieć to, co chce, niekoniecznie zgodnie z prawdą. Jak wynika z dokumentów, to pan Arabski organizował tę wizytę - komentuje mec. Stefan Hambura (55 l.), pełnomocnik części rodzin smoleńskich. Zarzuty oskarżycieli dotyczą m.in. nieterminowego przekazywania dokumentów i nieustalenia statusu lotniska w Smoleńsku. - Jak się jest niewinnym, to się stara tego dowieść, odpowiadając na pytania oskarżycieli - powiedział z kolei Piotr Walentynowicz (38 l.), wnuk zmarłej pod Smoleńskiem Anny Walentynowicz (+81 l.). Arabskiemu grożą 3 lata więzienia.
Zobacz także: Suski: Rosja zajęła terytorium Polski. O co chodzi?