Udało się naruszyć duopol PO i PiS – mówią w Polsce 2050
Miał być pojedynek między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim, ale pozostali kandydaci z Szymonem Hołownią na czele wymusili, by debata w Końskich (woj. świętokrzyskie) odbyła się w szerszej formule. - Fajnie, że udało się naruszyć wszechobecny duopol PiS-PO. To korzystne dla demokracji – mówi nam Michał Gramatyka z Polski 2050. Zadowolenia nie kryją też jednak sztaby PO i PiS.
Do ostatniej chwili ważyło się, jak będzie wyglądać piątkowa debata. Do Końskich zjechali nie tylko Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, ale też przedstawicieli innych komitetów. Prym wiódł Szymon Hołownia, który nie tylko krytykował pierwotną formułę debaty, ale zapowiadał też, że stawi się w Końskich. Razem z nim pojechali tam Magdalena Biejat, Marek Jakubiak, Joanna Senyszyn, Krzysztof Stanowski i Maciej Maciak. Ostatecznie po 18:00 kandydat PO zaproponował szerszą debatę. - Z szacunku dla wszystkich kandydatów, kandydatek i ich wyborców, tę debatę trzeba rozszerzyć – napisał.
Szarża Hołowni uzgodniona z Kosiniakiem-Kamyszem
W otoczeniu Hołowni są zadowoleni z takiego obrotu spraw. - Cieszyć będziemy się po wygranych wyborach, ale fajnie, że udało się naruszyć wszechobecny duopol PiS-PO. To korzystne dla demokracji – mówi nam polityk Polski 2050 Michał Gramatyka. Przekonuje, że Szymon Hołownia nie wahał się, co robić. - Nie było kalkulacji. Nasz lider powiedział, że jedzie do Końskich i już. Po prostu musiał zareagować. Dzięki niemu w debacie mogli się pojawić pozostali kandydaci – słyszymy. - To był dla Hołowni naprawdę dobry dzień – podsumowuje. Inny polityk z otoczenia Hołowni jest równie zadowolony. - Ryzyko się opłaciło – mówi nam inny polityk z obozu Hołowni i nieoficjalnie przyznaje, że było ono podjęte w pełnej konsultacji z liderem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Biejat: Wbiłam się, by powiedzieć, jakiej chcę Polski
- Kandydaci PiS i PO wyzywali się nawzajem na pojedynek, zorganizowali wydarzenie tylko dla siebie. Znów zajmowali się tylko sobą. Ja wbiłam się tam, żeby powiedzieć, jakiej Polski chcę dla ludzi – mówi nam z kolei kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat. Wicemarszałkini Senatu skomentowała też dla nas jeden z najbardziej pamiętanych momentów długiej debaty – odebranie Rafałowi Trzaskowskiemu flagi LGBT, - Chcę Polski, gdzie każdy może żyć jak chce, kochać kogo chce i czuć się tu u siebie. Dlatego też kiedy zobaczyłam, że tęczowa flaga jest cynicznie wykorzystywana w przepychance między Trzaskowskim a Nawrockim, uznałam, że trzeba im ją po prostu zabrać – tłumaczy. - Ja się tęczy nie wstydzę! Powiem więcej, flaga tęczowa i biało czerwona świetnie do siebie pasują – dodaje Biejat.
Jak debatę oceniają politycy z otoczenia Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego? I oficjalnie i nieoficjalnie są zadowoleni.
Polityk PO: Trzaskowski przełamał klątwę debaty Końskich w 2020 r.
- Nasz kandydat miał przełamać klątwę debaty w Końskich w 2020 r. i to się udało – słyszymy od ważnego polityka PO. W Platformie nie zgadzają się z opinią, że Rafał Trzaskowski nie wykorzystał sytuacji, że grał na swoim boisku. - Warunki na pewno nie były cieplarniane. Rafał wypadł dobrze w improwizowanych okolicznościach, a reszta nie ma znaczenia – przekonuje czołowa postać partii. - Debata nie wpłynie na pojedynek Trzaskowskiego z Nawrockim. Bardziej pomoże Biejat i Hołowni kosztem nieobecnych na niej Zandberga i Mentzena – dodaje.
Nawrocki i tak miał przyjść, poprawił błędy z debaty prawicowych telewizji
Szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker z debaty jest zadowolony, ale przestrzega przed triumfalizmem. - Praca i pokora – to dziś najważniejsze. Wszystkie ręce na pokład. Obiecuję, że nie zmarnujemy żadnego dnia tej kampanii – mówi nam.
W nieoficjalnych rozmowach ze sztabowcami PiS słychać więcej entuzjazmu. - Byliśmy przygotowani lepiej niż organizatorzy. Kiedy w środę zaproponowali nam debatę, byli przekonani, że już wygrali. Srodze się zawiedli – mówią nam.
Okazuje się, że Nawrocki od razu zdecydował się przyjść na debatę, choć PiS wysyłał sprzeczne komunikaty. - Decyzję o tym podjęliśmy od razu, ale celowo wprowadziliśmy zamieszanie, które sprawiło, że oczekiwania wobec Karola Nawrockiego były niższe – zdradza kulisy polityk z otoczenia kandydata. Sztabowcy PiS są zadowoleni, że Nawrocki najpierw wystąpił w debacie prawicowych telewizji. - To była jego pierwsza debata, mógł się rozgrzać, a my poprawić to, co nie do końca zagrało przed występem w największych telewizjach. Ostatecznie, najważniejsze jest to, że dostał 3 godziny czasu antenowego w stacjach, których próbuje się z niego robić bandziora. Tymczasem okazał się twardym zawodnikiem na tle słabego Trzaskowskiego – słyszymy w sztabie Nawrockiego.
