- Może to, że projekt powrotu do wieku emerytalnego sprzed reformy różnicuje kobiety i mężczyzn. Kobiety przechodziłyby na emeryturę wcześniej, przez co miałyby otrzymywać niższe świadczenie. To z kolei może być naruszeniem konstytucyjnej zasady równości wobec prawa.
- (Śmiech) Przed reformą kobiety przechodziły na emerytury wcześniej, nikt nie zarzucał niekonstytucyjności takiego rozwiązania. Jest takie określenie - jak się chce psa uderzyć, to się kij znajdzie. To określenie może nie na miejscu, ale widać wyraźną chęć dyskredytowania programu prezydenta Dudy i opozycji. Wygląda na to, że rząd i życzliwe mu media rozpaczliwie szukają haków na opozycję. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i lewica chcą powrotu do rozwiązań sprzed reformy, która była dość wątpliwym sposobem na ratowanie budżetu generującego coraz większy deficyt państwa.
- Czemu ta nagonka, jak pan ją określa, miałaby służyć?
- Jest obliczona na ludzi, którzy nie orientują się w rzeczywistości, a wiedzę o świecie czerpią jedynie z mediów. Myślą, że jak coś w mediach się twierdzi, to tak jest w rzeczywistości. Popularność i wiarygodność obozu rządowego w ostatnich miesiącach spadła. Stąd uciekanie się do bardziej wyrafinowanej, ale prostackiej zasady kontestowania programu opozycji.
- Jest jednak tak, że większość Polaków popiera obniżanie wieku emerytalnego. Zarzucanie niekonstytucyjności akurat temu projektowi prezydenta jest raczej kiepskim sposobem na poprawę wizerunku rządu.
- Zawsze znajdą się ludzie, którzy nie orientując się w obowiązujących przepisach prawa, ulegają nachalnej propagandzie sączącej się ze środków masowego przekazu, które mają określony kierunek polityczny. Ludzie ci wolą słuchać tych mediów, zamiast skonfrontować ten przekaz z rzeczywistością.