- Myślę, że znaleźlibyśmy wspólny język - mówi nam Anna Grodzka. - Pamiętam doskonale Andrzeja Dudę jako posła z czasów, kiedy wspólnie pracowaliśmy na rzecz rozwiązań mieszkaniowych dla ludzi niezamożnych w Krakowie. Gdyby zechciał, mogłabym z nim współpracować, zostać jego doradcą do spraw równouprawnienia płci czy kwestii mniejszości seksualnych. Chciałabym w ten sposób przysłużyć się Polsce - mówi nam Grodzka.
Czas na to z pewnością znajdzie, ponieważ po czterech latach w Sejmie posłanka ma na razie dosyć obowiązków parlamentarnych i szuka dla siebie zajęcia. Prawdopodobnie będzie się udzielać w organizacjach pozarządowych. Trochę szkoda, bo właśnie na koniec kadencji Grodzka odniosła sukces w Sejmie i zdołała przekonać posłów do nowelizacji ustawy o zmianie płci. Kosztowało ją to wiele pracy i upokorzeń, ale grzecznie i kulturalnie tłumacząc, o co chodzi, dopięła swego.
Czy prezydent Andrzej Duda skorzysta z tej propozycji? Wcześniej nie zapowiadał, że chce mieć u swojego boku doradcę do takich konkretnie spraw.
Nowy sondaż: Gigantyczny skok Zjednoczonej Lewicy! Pokonała Kukiza