Opinie Super Expressu. Andrzej Stankiewicz: Władza zmienia się w Bizancjum

i

Autor: East News

Andrzej Stankiewicz: PiS zrozumiał, że to nie przelewki

2016-05-24 4:00

"Super Express": - Decyzji w sprawie Polski KE nie podjęła. Jak poinformowano, w poniedziałek trwały "konstruktywne rozmowy" z przedstawicielami rządu. Czyżby piątkowe gniewne wystąpienia pani premier i ministra Waszczykowskiego przestraszyły Brukselę? Andrzej Stankiewicz: - Mam wrażenie, że obie strony sporu zrozumiały, że popełniły błędy. Z jednej strony KE nie zachowała się, mówiąc najdelikatniej, zbyt elegancko wobec polskiego rządu. Timmermans nie ostrzegł premier Szydło, że Komisja ma zamiar przedstawić Polsce ultimatum dzień po rozmowach. Z drugiej zaś strony PiS po środzie zrozumiał, że to już nie są przelewki - KE nie zamierza się cackać i gotowa jest sięgnąć po silne środki nacisku na polski rząd.

- PiS raczej i tak może spać spokojnie, że sankcji być nie może.

- Owszem, nikt w to nie wierzy. Niemniej sankcje to dopiero trzeci etap działań KE. Już samo przejście do drugiego etapu postępowania wobec naszego kraju byłoby destrukcyjne wizerunkowo i politycznie dla PiS. KE napisałaby jasno, co i kiedy miałby zrobić rząd i Bruksela by go z tego rozliczyła. To byłoby zwyczajnie upokarzające - PiS musiałby bowiem robić to, co Bruksela każe.

- Do tej pory raczej dominowało w PiS myślenie, że co nam ta Unia może zrobić.

- PiS myśli to, co aktualnie Kaczyński. Politycy tej partii powinni sobie przeanalizować to, co prezes mówił w ubiegłym tygodniu. Wysyłał sygnały do twardego elektoratu, że co prawda z naszej linii nie rezygnujemy, ale w jakichś okolicznościach sędziów wybranych przez PO możemy wprowadzić do TK i wydrukować jego orzeczenia. Kaczyński wie, jak poważna jest sytuacja.

- Co zrozumiał Kaczyński, że nagle tak spokorniał?

- Unia to taka instytucja, w której można grać na granicy faulu przez cały mecz, ale sędzia prędzej czy później ukarze za coś zupełnie banalnego. Jeśli z Brukselą pogrywa się nie fair, to Unia znajdzie metodę, że wymierzyć karę. Jeżeli PiS będzie z nią notorycznie walczył, potrafię sobie wyobrazić, że KE nagle uzna, iż źle są rozliczane fundusze i trzeba będzie zwracać pieniądze lub pojawią się pomysły jawnie nie do przyjęcia przez Polskę.

- I tu nawet Orbán nie uratuje?

- Permanentne starcie z Unią jest kontrproduktywne. Jeśli KE uzna, że trzeba wszcząć drugi etap postępowania wobec Polski, wpłynie to choćby na klimat inwestycyjny w Polsce. Oczywiście, każdy w Unii załatwia swoje interesy. Pytanie jest jednak o styl, w jakim się to robi. Trzeba wiedzieć, o co się walczy, a nie toczyć wojnę na wszystkich frontach.

Zobacz: Tomasz Walczak: Bagnet na broń!