"Super Express": - Premier zapowiada rekonstrukcję rządu. Po co ona PiS?
Andrzej Morozowski: - Po serii wpadek ta rekonstrukcja wygląda na próbę ucieczki do przodu. Przyznam jednak szczerze, że spodziewam się, iż będzie ona kompletnie nieudana.
- Czemu?
- Pierwszym do zwolnienia jest bowiem Antoni Macierewicz. To on wywołał większość problemów, które ma teraz rząd. Jego buta w obronie swojego protegowanego, pana Misiewicza, sprawia, że ten temat nie schodzi z tapety. Ratowanie wizerunku ekipy rządowej trzeba by zacząć od tej dymisji.
- Macierewicz wydaje się jednak nietykalny.
- No właśnie. Kolejny do dymisji jest pan Waszczykowski, choć pewnie i on zachowa głowę. Podejrzewam, że cała ta zapowiedziana rekonstrukcja jest głównie po to, żeby zwolnić ministra finansów, pana Szałamachę, który całkowicie skompromitował się podatkiem od handlu. Ten ważny dla rządu pomysł został przez niego kompletnie nieudolnie wprowadzony.
- Rząd może zyskać na tej rekonstrukcji?
- Cóż, ta rekonstrukcja będzie jak mieszanie herbaty, w której nie ma cukru. PiS ma marną ławkę rezerwowych i naprawdę nie ma ludzi, którzy wnieśliby do rządu jakąś nową jakość.
- Dymisje to będzie autorska decyzja pani premier?
- Absolutnie nie. Nie ma takiej siły politycznej, by dokonywać zmian. Będzie raczej wykonawcą decyzji podjętych gdzie indziej. Jeśli już, może tu jedynie odgrywać rolę konsultanta.
Zobacz także: Mirosław Skowron: Mistrzowie Europy w strzelaniu w stopę