Andrzej Morozowski

i

Autor: Piotr Grzybowski

Andrzej Morozowski dla SE: Może PiS będzie mniej zajadły

2016-03-08 3:00

Może dobrze z punktu widzenia historii się stało, że teczka pana Zelnika wypłynęła. Żeby była jasność - nie życzę mu źle. Niemniej prawica, która była tak cięta na Wałęsę, nagle widzi, że takie rzeczy każdemu mogły się przydarzyć. Może więc ta sprawa sprawi, że strona pisowska będzie po prostu mniej zajadła. Okazuje się bowiem, że coś takiego zdarzało się także po ich stronie - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Morozowski.

"Super Express": - Odkryto teczkę SB Jerzego Zelnika. Miał współpracować z bezpieką w głębokich latach 60. i zerwać współpracę w 1968 r. Niektórzy już tę sprawę porównują do sprawy Wałęsy. Obaj młodzi, popełnili błąd i potem zapisali czystą kartę. Myśli pan, że historia Zelnika wpłynie na debatę o esbeckich teczkach i pojawi się w niej więc odcieni szarości?

Andrzej Morozowski: - Moim zdaniem obie sprawy są dęte. Choć może dobrze z punktu widzenia historii się stało, że teczka pana Zelnika wypłynęła. Żeby była jasność - nie życzę mu źle. Niemniej prawica, która była tak cięta na Wałęsę, nagle widzi, że takie rzeczy każdemu mogły się przydarzyć. Może więc ta sprawa sprawi, że strona pisowska będzie po prostu mniej zajadła. Okazuje się bowiem, że coś takiego zdarzało się także po ich stronie.

- Widzę, że jest pan optymistą.

- Cóż, przede wszystkim widzę ogromną hipokryzję ze strony PiS. Ta partia ma przecież w swoich szeregach pana Piotrowicza - prokuratora z mrocznych czasów stanu wojennego. Może o sobie mówić, że był święty. Że uciskała go aureola. Niemniej swojej przeszłości nie wymaże. A mógł wybrać inną drogę. Sam znam człowieka, który w momencie wybuchu stanu wojennego był sędzią. Zrezygnował jednak, bo uważał, że nie może sądzić w takich czasach. Przetrwał trudny dla siebie okres i stał się wziętym adwokatem. To była w tamtych czasach przyzwoita postawa. Takich ludzi powinien mieć w swoich szeregach PiS, jeśli piętnuje za czasy komunizmu każdego innego. Może jednak mimo swojej hipokryzji PiS nieco pomyśli i złagodzi swój moralny radykalizm.

- Sprawa dla PiS na pewno nie jest łatwa. Trudno pewne rzeczy wytłumaczyć, prezentując się w roli moralnego prokuratora.

- No właśnie. Pamiętam pewnego prominentnego polityka SLD, którego złapano na jeździe po pijaku. Mimo że był bliskim współpracownikiem najważniejszych w partii osób, odsunięto go. Powiedziano mi, że polityk jest jak saper - myli się tylko raz. Potem to się, oczywiście, zmieniło. Ten polityk wrócił. Może podobnie będzie z PiS? Może odetną się od Jerzego Zelnika?

- Prof. Bilewicz, psycholog społeczny z UW, tłumaczył niedawno, jak obozy polityczne bronią swoich. Jeśli nasi zachowali się niegodnie, to stoją za tym obiektywne przyczyny. Jeśli nasi przeciwnicy mają grzechy na sumieniu, to są szubrawcami i sprzedawczykami. Nie zadziała to w ten sposób?

- Tego niestety, nie można wykluczyć. Nasza polityka jest, niestety, plemienna. Członkowi naszego plemienia wszystko uchodzi na sucho, bo robił to dla dobra szczepu. Nawet jeśli tak będzie, to te spory będą w naturalny sposób wygasać. Rozmawiamy o czystej historii, czego najlepszym dowodem jest to, że IPN wchodzi do domu Jaruzelskich, żeby znaleźć dokumenty potwierdzające, czy generał był donosicielem Informacji Wojskowej w latach 50. Jakie to ma znaczenie dla współczesności?

Sprawdź: ,,Do Rzeczy" opublikowało listę dziennikarzy, których inwigilowała władza PO-PSL!