"Super Express": Spór między Andrzejem Dudą, Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Kaczyńskim: wojna na górze, walka buldogów pod dywanem czy zwykła pokazówka?
Andrzej Morozowski: - Wydaje mi się, że mieliśmy jednak do czynienia z prawdziwą wojną. I ona trwa. Choć inne natężenie ma ta wojna między Dudą i Ziobrą, a inne między Dudą a prezesem PiS.
- To znaczy?
- Między Dudą a Ziobrą mamy do czynienia z wojną wręcz atomową. Między Dudą a Kaczyńskim jest to wojna konwencjonalna. Trzeba jednak ciągle brać pod uwagę, że Duda i Ziobro to dwa równorzędne byty. A walka z Kaczyńskim jest dla prezydenta bardzo bolesna. To troszkę tak, jakby walczył z mamusią bądź tatusiem. Ale walkę tę głowa państwa prowadzi. Jego otoczenie ma pełną świadomość, że jak Duda tę walkę przegra albo się podda, to jego obóz przestanie istnieć. W ogóle to trochę bardziej walka dworów. I ze strony Andrzeja Dudy wypowiadają się politycy Kancelarii Prezydenta, i ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości jego zastępcy. Również ze strony prezesa PiS mamy do czynienia z dworem.
- Ale prezes raczej dość ostrożnie wypowiadał się w tym sporze, bardziej słyszeliśmy wypowiedzi innych polityków?
- Owszem, ale prezes ma całą orkiestrę, której jest dyrygentem. Machnie batutą i niczym słoń na trąbie gra Krystyna Pawłowicz, znów innym razem poseł Brudziński na klarnecie. A jeszcze innym razem każe zabębnić Zbigniewowi Ziobrze. Oczywiście Duda też to robi, ale na dużo mniejszą skalę. Przykładem jest choćby wypowiedź rzecznika prezydenta o tym, że jak prezydent chciałby dymisji w rządzie, to rozmawiałby z prezesem PiS, a nie premier Beatą Szydło. To oczywiste, że taka wypowiedź musiała być uzgodniona z prezydentem, formalnym zwierzchnikiem Krzysztofa Łapińskiego.
- Czy nie jest też tak, że Zbigniew Ziobro walczy o przeżycie?
- Są plotki, że w okolicach końca roku Zbigniew Ziobro przestanie być ministrem, w zamian za co prezydent uwzględni uwagi prezesa do ustaw o sądownictwie. Ale to być może. Niedawno wicepremier Roman Giertych opowiadał, jak raz prezes złamał obietnicę. Jarosław Kaczyński miał powiedzieć: "Po prostu złamałem dane panu słowo". I z prezesem tak właśnie jest. Jeśli ktoś ma tu jakiekolwiek skrupuły, to jest to Andrzej Duda, który jest mniej doświadczonym politykiem. Prezes nie będzie miał sentymentów, a jeśli już, to złe sentymenty. Jeśli nawet ustąpi w czymś Andrzejowi Dudzie, to to zapamięta i przyjdzie moment, gdy mu politycznie zetnie głowę i pokaże wszystkim: oto głowa zdrajcy. To jest polityka.
Zobacz także: SZOKUJĄCY wpis Pawłowicz po samobójstwie nastolatka
Przeczytaj również: Tajna broń PiS na Liroya? Narzeczona Tarczyńskiego może kandydować na prezydenta Kielc
Polecamy ponadto: Mińsk Mazowiecki. Mural upamiętniający "Łupaszkę" został zdewastowany