Andrzej Malinowski, Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Artur Hojny

Andrzej Malinowski w WIĘC JAK: Fiskus jak średniowieczni poborcy podatkowi

2015-03-18 8:06

Andrzej Malinowski w rozmowie z redaktorem naczelnym "Super Expressu" Sławomirem Jastrzębowskim: Jeśli pod definicję zabójstwa włączymy niszczenie przedsiębiorstw i miejsc pracy, a także związane z kontaktami z urzędami przypadki rzeczywistych samobójstw, to znaczy, że zabijają.

"Super Express": - Podchwytliwe pytanie - czy urzędy skarbowe w Polsce mogą zabijać?

Andrzej Malinowski: - Jeśli pod definicję zabójstwa włączymy niszczenie przedsiębiorstw i miejsc pracy, a także związane z kontaktami z urzędami przypadki rzeczywistych samobójstw, to znaczy, że zabijają.

- Mieliśmy przypadki samobójstw, bo urzędy skarbowe zrobiły co?

- Interpretowały różne decyzje na swoją korzyść. Bardzo często zdarza się, że urząd skarbowy, rozpoczynając kontrolę, natychmiast rozsyła taką informację, szczególnie w wypadku VAT, do wielu kontrahentów.

- W jakim celu?

- Aby zdobyć dodatkowe informacje. Niszczy to wizerunek firmy. Urzędnik bardzo często zapomina, że przedsiębiorca, kiedy kontrola się skończy, dalej będzie prowadził swoją działalność.

- Kontrahenci zaczynają patrzyć na kogoś takiego podejrzliwie? Myślą sobie: "wokół niego jest smród"?

- Zgadza się. Wszyscy wiedzą, że kontakt z urzędem skarbowym to najczęściej nic dobrego.

- Co się dzieje dalej?

- Zaczynają się zastanawiać, czy warto dalej z takim przedsiębiorcą współpracować. Takie informacje docierają też do banków, które zaczynają się zastanawiać, czy taki przedsiębiorca ma zdolność kredytową. Takich wypadków znamy setki.

- Stąd wasz ogólnopolski pomysł, żeby "Wyrwać bat fiskusowi". Na czym polega ta akcja, w której - dodajmy - uczestniczy także "Super Express"?

- Przede wszystkim dziękuję za wasze wsparcie. Jeśli chodzi o samą akcję, to batem, który chcemy wyrwać, jest to, że fiskus wszelkie wątpliwości, jakie rodzi interpretacja przepisów, rozstrzyga na swoją korzyść. Karze, dolicza tzw. domiary, powodując określone kłopoty dla przedsiębiorców. To jednak dotyczy także zwykłych podatników. Urzędy robią wszystko, żeby wyciągnąć do budżetu jak najwięcej pieniędzy, nie zdając sobie sprawy, że jest to działanie na krótką metę. Uważam, że fiskus zachowuje się jak średniowieczni poborcy podatkowi, którzy łupili obywateli, nie oglądając się na konsekwencje.

- To przerażające. Mówi pan, że urzędy chcą niszczyć polskich przedsiębiorców, a więc niszczyć także siebie, bo żyją z ich podatków.

- Urzędnicy chyba nie zawsze rozumieją, że żyją z naszych podatków. I niespecjalnie się tym przejmują. Znam taki przykład towarzystwa leasingowego z Zielonej Góry, że mimo wielu wyroków sądowych, urzędnik, który niekorzystne decyzje dla tej firmy podejmował, uważa, że wszystko jest w porządku.

- Jak możemy z tym walczyć?

- W grudniu 2014 roku pan prezydent skierował do parlamentu projekt nowelizacji ustawy o ordynacji podatkowej. Jest tam kilka istotnych zmian, ale naszym zdaniem jedna jest najważniejsza. Otóż jeśli występują wątpliwości co do interpretacji przepisów podatkowych, rozstrzyga się je na korzyść podatnika. To nic nowego w polskim prawie, bo we wszystkich obszarach już ta zasada funkcjonuje, między innymi w kodeksie karnym. Bardzo nam zależy, żeby to nowe rozwiązanie szybko znalazło zastosowanie w prawie podatkowym. Musi się w końcu w nim znaleźć domniemanie niewinności.

- A teraz mamy domniemanie winy.

- Dokładnie.

- Co się z projektem prezydenta dzieje?

- W grudniu został skierowany do parlamentu. Na przełomie stycznia i lutego był przedmiotem obrad sejmowej Komisji Finansów Publicznych, która jest władna, żeby się nim zająć. Jej decyzją projekt został skierowany do podkomisji ds. monitorowania systemu podatkowego.

- Dlaczego ten projekt tam skierowano? Komisja uważa, że jest źle napisany?

- Właśnie nie zdołałem dotrzeć do uzasadnienia. Dotarłem tylko do jednej opinii, którą prawdopodobnie komisja się posłużyła, która wiele mówi o systemie podatkowym.

- Chyba pan ironizuje.

- Trochę tak. Otóż jest to opinia Krajowej Rady Sądowniczej. Nas na przykład komisja nie zapytała.

- I co sędziowie mówią?

- To samo, co minister Szczurek, który swoje zdanie wyraził w ubiegły poniedziałek. Czyli jest to ciekawe, ważne, ale dobrze byłoby to rozwiązać kompleksowo przy okazji ordynacji podatkowej. Trochę mi to przypomina historię związaną z premierem Pawlakiem. Dziennikarze pytali, kiedy zapadnie jakaś ważna decyzja. "Jak wrócę z Radomia". "Kiedy pan tam jedzie?". "Na razie się nie wybieram".

- Pan sugeruje, że to, iż projekt trafił do podkomisji, oznacza...

- Że trafił do zamrażarki.

- Czyli to próba "uwalenia" projektu, żeby nie wszedł w życie?

- Nie rozumiem dlaczego. Pewnie gdybym był po stronie fiskusa, tobym rozumiał. Jeśli ktoś mówi, że chce to zrobić kompleksowo, odpowiadam, że bardzo się cieszę. To zróbcie.

- Kompleksowo znaczy kiedy?

- Tego nikt nie wie. Na razie minister Szczurek powołał komisję kodyfikacyjną i specjalną radę, która będzie tej komisji patrzeć na ręce.

- Pan chce, żeby media wywierały presję na ministra Szczurka?

- Chcę, żeby całe społeczeństwo wywarło presję przede wszystkim na parlament.

- W jaki sposób?

- Bardzo prosty. Skierowaliśmy petycję do marszałka Sikorskiego i premier Kopacz, żeby uchwalić propozycję pana prezydenta jak najszybciej. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozstrzygać wątpliwości na korzyść podatnika.

- Stworzyliście stronę internetową, żeby zachęcić Polaków do wzięcia udziału w tej akcji.

- Zapraszam na stronę Panstwodlaobywateli.pl, gdzie znajdą państwo informacje na temat na naszej akcji oraz petycję, którą łatwo można podpisać w Internecie. To działanie wyjdzie na zdrowie nie tylko nam wszystkim, ale także naszemu państwu.

- Dlaczego fiskus nie chce tego poprzeć?

- Problem jest głębszy. Cały system skarbowy jest połączony z Ministerstwem Finansów, które z kolei jest odpowiedzialne za budżet państwa. Polska nadal walczy z regułą nadmiernego deficytu, która jest wymagana przez Unię Europejską. Niestety, finanse publiczne w ostatnich latach nie były reformowane. Dodatkowo mieliśmy wielokrotnie przestrzelony budżet. Prawdopodobnie to jest powodem tego, że przychodzi minister Szczurek do premier Kopacz i mówi o braku pieniędzy w kasie państwa.

- To co? Zabierz przedsiębiorcom?

- Tak jest najłatwiej.

- Ale to niszczenie polskiej gospodarki.

- No tak, ale polityków niespecjalnie to interesuje. Oni żyją od wyborów do wyborów i nie patrzą na to strategicznie.

- Nie boi się pan, że wasza akcja wpisze się w kampanię prezydencką Komorowskiego?

- Moje doświadczenie, również jako byłego posła, wskazuje, że okres jakiejkolwiek kampanii wyborczej jest znakomitym momentem na załatwienie wielu spraw.

- Czyli celowo wybrał pan ten okres?

- Tak, bo to oznacza, że politycy będą musieli zwrócić uwagę na ten problem. Jeśli polski parlament jest w stanie w ciągu 48 godzin uchwalić ustawę górniczą, to można! Dlaczego więc parlament nie może uchwalić ustawy, która przyniesie obywatelom ulgę. Jeśli chodzi o pana prezydenta, to dobrze, że znalazł się ktoś, kto dostrzegł ten problem. Ta sprawa powinna zresztą łączyć wszystkich kandydatów na prezydenta.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Tomasz Terlikowski w WIĘC JAK: Pięć lat nie mogliśmy mieć dziecka, nie myśleliśmy o in vitro