Justin Logan: Ameryka ma swoje problemy

2011-01-24 3:00

O katastrofie smoleńskiej z perspektywy USA mówi amerykański analityk

"Super Express": - Czy Stany Zjednoczone włączą się w przybierający na sile spór Polski i Rosji o katastrofę smoleńską?

Justin Logan: - Myślę, że ta sprawa mogłaby zainteresować rząd amerykański tylko pod dwoma warunkami. Po pierwsze, jeśli bezpośrednia przyczyna katastrofy będzie przedmiotem ostrego sporu między stronami. Po drugie, jeśli resentymenty nacjonalistyczne po którejś ze stron zagrożą stosunkom dyplomatycznym między Polską i Rosją.

- Co konkretnie musiałoby się stać?

- Na przykład to, że Polska oficjalnie oskarży Rosję o doprowadzenie do katastrofy lub wskaże, że była ona celowym działaniem Rosji, za którym stoją najwyższe władze. W przeciwnym wypadku Waszyngton będzie liczył na opadnięcie emocji wśród społeczeństwa polskiego i spróbuje zniechęcić Rosjan do używania tej tragedii do poniżania Polaków.

- Amerykanie widzą jakieś zgrzyty na tle Smoleńska między oboma krajami?

- Z tego, co widzę, w powszechnej świadomości jest oczywiście wiele ukrytego napięcia między Polską i Rosją. Istnieje więc pokusa, żeby wykorzystać to do bieżącej walki na krajowej scenie politycznej. Co prawda nie czytałem rosyjskiego raportu, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że jest on postrzegany jako jednostronny i obrażający wasz kraj, co już zachęca opozycję do punktowania rządu. Chwilowo napięcie widać bardziej w samej Polsce niż na linii Warszawa - Moskwa.

- Niektórzy politycy opozycji wskazują Stany Zjednoczone jako ostatnią deskę ratunku, która pomoże odkryć prawdę o tej katastrofie i już zapowiadają zwrócenie się z prośbą o pomoc. Czy mimo tego, co pan powiedział, mają jakieś szanse na sukces?

- Przyznam, że nie wiem, czego oczekują od USA. Jeśli byłbym polskim politykiem, nie liczyłbym na pomoc Ameryki w "wyjaśnieniu prawdy o katastrofie". Nawet taka potęga jak Stany Zjednoczone ma ograniczenia tego, co może osiągnąć, zwłaszcza że Waszyngton musi sobie radzić z tyloma problemami.

- Może trzeba rozwiać nadzieje tych środowisk i stwierdzić, że cała sprawa nie jest przedmiotem zainteresowania dla władz amerykańskich?

- Choć może to zawiedzie wiele osób, przyznam szczerze, że katastrofa w Smoleńsku nie budzi u nas szczególnych emocji. Być może to się zmieni, ale chwilowo niewiele się o tym mówi zarówno w mediach, jak i w Kongresie.

- Dla wielu może być to okazja, żeby pokazać, jak złą politykę wobec Rosji prowadzi amerykański rząd...

- Ci w Waszyngtonie, którzy chcieliby przyjąć dużo ostrzejszą linię wobec Rosji bez względu na tę tragedię, będą do tego dążyli.

Justin Logan

Zastępca dyrektora Studium Polityki Zagranicznej w Cato Institute