Jakiś czas temu Leszek Miller udzielił wywiadu, w którym z rozgoryczeniem mówił o tym, że nie wie, czy planowana konwencja Sojuszu Lewicy Demokratycznej dojdzie w ogóle do skutku. - Bo zdaje się, że do końca nie jest jasna sprawa ze statutem Lewicy, też nigdzie go nie ma, nie można go przeczytać. Jest naprawdę zbyt dużo niejasności i to źle służy zarówno SLD, jak i całej Lewicy - przekonywał. Ponadto zdecydowanie nie jest on entuzjastą planowanego rebrandingu SLD, czyli zmiany nazwy ugrupowania na Nową Lewicę (po wchłonięciu Wiosny Roberta Biedronia). Kilka dni temu odniósł się na swoim Twitterze do słów Czarzastego, jakoby sprawa ta wymagała już tylko jednej rozprawy w Sądzie Apelacyjnym. - Trudno uwierzyć, że Czarzasty może mieć aż tak lekceważący stosunek do prawa. Twierdzi, że SLD nazywa się już statutowo Nowa Lewica, a jednocześnie, że Statut dopiero będzie rozpatrywany przez Sąd Apelacyjny. Czy to presja na sąd, czy po prostu hate? - z przekąsem napisał były premier.
Najwyraźniej panowie nie potrafią osobiście wyjaśnić sobie tych kwestii, gdyż w poniedziałkowe popołudnie Miller ponownie drwiąco zwrócił się do Czarzastego za pośrednictwem mediów społecznościowych. - Podobno Włodzimierz Czarzasty skarży się na różnych gremiach, że od pięciu miesięcy nie odbieram od niego telefonów. Drogi Włodku - daj mi szansę, zadzwoń choć raz! - napisał.
W sprawę postanowiła się zaangażowań rzeczniczka SLD, Anna Maria Żukowska. Stanęła ona w obronie Czarzastego, zarzucając Millerowi, że tak naprawdę to on boi się kontaktu z szefem partii. - „Drogi Włodek” ma konto na Twitterze. Żeby się dowiedział o Pańskim wpisie, wystarczy go podlinkować. Ale najwyraźniej nie o poinformowanie Włodka chodziło w tym wpisie, prawda? - odpowiedziała na wpis byłego premiera. Inny z internautów postanowił mu natomiast pomóc "przejąć inicjatywę" i zamieścił wpis Czarzastego, w którym podał on do siebie numer komórkowy: