Donald Trump wygrał w tzw. "superwtorek" prawybory Partii Republikańskiej w 14 z 15 stanów w których odbyło się głosowanie, natomiast Joe Biden - wszystkie 16 głosowań w przeprowadzonych tego dnia prawyborach w Partii Demokratycznej. Obaj są więc teraz praktycznie pewni nominacji jako kandydaci swoich ugrupowań w listopadowych wyborach prezydenckich. Czeka nas więc powtórka sprzed 4 lat. Tym razem jednak finał może być, jak przekonuje niepocieszony Aleksander Kwaśniewski, inny. - Po tym superwtorku, który był wczoraj, niestety stwierdzam ze smutkiem, że musimy się coraz bardziej oswajać z myślą, że Trump te wybory może wygrać, a nawet, że wygra - oznajmił były prezydent.
Sprawdź: Polacy z USA napisali list do Andrzeja Dudy i Donalda Tuska. Treść wzbudza duże kontrowersje!
- Wtedy jego wypowiedzi trzeba traktować z całą powagą. One oczywiście nie muszą stać się od razu realiami, bo prezydent amerykański jednak działa w otoczeniu poważnych instytucji. Ameryka stworzyła system tak zwanego checks and balances (kontroli i równowagi władz - red.), czyli pewnej równowagi. Prezydent jest bardzo ważną postacią, ale musi się liczyć z opinią Pentagonu, Departamentu Stanu, Kongresu, CIA, opinii publicznej i tak dalej - dodał.
- Amerykański prezydent ma dużo więcej hamulców takich zewnętrznych, aniżeli chciałby sam mieć, ale oczywiście to, co Trump mówi, jest dlatego niebezpieczne, bo on tak zupełnie wprost wyraża swoje poglądy. On NATO nie lubi, on NATO nie rozumie - zaalarmował Kwaśniewski.
Przeczytaj: Z samego rana Tusk zwołał konferencję prasową na lotnisku. Co się dzieje?
Kwaśniewski nawiązał do słów Trumpa, który 10 lutego na wiecu wyborczym w Karolinie Południowej stwierdził, że nie ruszyłby z pomocą sojusznikowi, który nie wydaje wystarczająco dużo na obronność i zachęcałby Rosję, by zrobiła z nim, co się jej podoba. - On uważa, że polityka musi być prowadzona metodą transakcyjną, taką salesmana (sprzedawcy - red.). Mam coś, sprzedaję, ty kup, ustalmy cenę, targujmy się i tak dalej. (...) Ciąg myślenia Trumpa jest taki, że te dwa procent ma być wydawane na kupowaniu uzbrojenia w Stanach Zjednoczonych. Przecież to jest ten rodzaj transakcji, którą chce prowadzić - tłumaczył. - Natomiast stwierdzenie, że kraj, który z różnych powodów nie wypełnia normy dwóch procent, może być spokojnie zaatakowany przez Rosję, to jest rodzaj nieodpowiedzialności, ignorancji, nie chcę tego nazywać ostrzej - powiedział.