"Super Express": - Z Platformy odszedł pierwszy poseł, do Nowoczesnej. Grzegorz Schetyna wyrzucił 700 działaczy z Łodzi jednego dnia. Zawieszają się za rozmawianie z dziennikarzami, chcą być w KOD i zarazem nie chcą. Co się dzieje z PO?
Prof. Agnieszka Rothert: - Mam małe déja vu, bo w Platformie i jej wcześniejszym wydaniu, jakim była Unia Wolności, to wyrzucanie, zawieszanie, przestawianie kół to był stały numer. Widocznie to są takie stałe obyczaje, zresztą nie tylko w tym środowisku i tylko tej partii. Sądzę, że przeżywają też głęboki kryzys, nie radząc sobie nie tylko z wyborczą, ale tą medialną i sondażową...
- Sondaże na ponad trzy lata przed wyborami...
- Oczywiście! I ja nie przywiązuję do tego wagi, ale politycy naprawdę tym żyją! Kiedy tylko nie są na czele, wpadają w panikę. W dodatku w Polsce są trochę jak klony: Nowoczesna, Platforma, KOD... Cała ta grupa prawie niczym się nie różni, a zarazem nie potrafi się połączyć w jeden organizm. W takim razie są skazani na walkę o prymat. Może przed wyborami to zrobią, ale mam poważne wątpliwości...
- Dlaczego nie mogą się połączyć?
- To jest jakiś taki polski syndrom. Każdy musi mieć swoją działkę, krzesło czy kanapę. Do tego w PO dochodzi kryzys przywództwa po tym, gdy zniknął Donald Tusk. Ani Ewa Kopacz, ani Grzegorz Schetyna nie mają tego "czegoś". Nie twierdzę, że oni umrą jako partia, są chyba w najtrudniejszym czasie, ale może dopiero następca Schetyny zdoła z tego wyjść.
- Następca?
- Albo któryś z następców, wcale nie pierwszy. Podobnie było w brytyjskiej Partii Pracy. Tony Blair pojawił się po wielu, wielu latach. Popatrzmy na PiS. Ile czasu zajęło im podnoszenie się po pierwszej porażce? Ile wyborów przegrali po drodze? A w sumie nie mieli przecież konkurencji, choć wciąż są różne prawicowe partyjki, które z Kaczyńskim się nie zgadzają. Platforma ma zaś konkurencję.
- Kiedyś, kiedy Schetyna nie zdecydował się powalczyć z Tuskiem o fotel szefa PO i zrezygnował, napisałem, że jak już mu Tusk pozwoli, to przejmie tylko masę upadłościową...
- Za wcześnie, by tak już ich nazwać. Nowoczesna czy KOD są dziś jeszcze na fali. Tyle że partia to nie tylko chodzenie po studiach telewizyjnych. W polskiej polityce klientelizm jest bardzo rozbuchany i partie muszą mieć struktury, organizacje. Przyjdą wybory samorządowe, z tego się też żyje. Na fali można wjechać do parlamentu, ale czy ta fala pod Petru jest aż tak duża?
- Nie jest?
- Pamięta pan przykład Palikota? Wiele osób tak się zachłysnęło, a ja wcale nie na przekór powtarzałam, że partia musi mieć struktury. Lider lubiany przez dziennikarzy, PR, udany wiec, to zbyt mało. Dopiero teraz zobaczymy, jak silna jest Platforma, a jak silna jej konkurencja. Będą wybory samorządowe, zobaczymy, na co się ta medialna siła przekłada w przypadku wszystkich tych ugrupowań.
Zobacz też: Krzysztof Czabański: Będziemy ścigać dłużników